Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

niedziela, 26 czerwca 2016

BREXIT A SPRAWA POLSKA

Gdybyśmy mieli klasę polityczną wolną od dogmatyki „georealizmu”, obecna sytuacja zostałaby wykorzystana w polskim interesie i stała się impulsem do odbudowy zdrowych relacji z państwami Europy. Ponieważ od ćwierćwiecza rządzą nami politycy owładnięci mitologią „integracji europejskiej” i utrzymywania „dobrosąsiedzkich relacji” z Niemcami i Rosją, zewsząd dobiega lament nad rzekomo fatalnymi skutkami Brexitu i „osłabienia spoistości” Unii Europejskiej.
Takie sytuacje przypominają, że jednym z polskich nieszczęść jest dominacja niewolniczej klasy politycznej, która od początku ułomnej państwowości III RP próbuje narzucić przeświadczenie, jakoby suwerenność Polski była oparta na „integracji” z państwami europejskimi i zależna od wypracowania „georealitycznego konsensusu” między Rosją i Niemcami. To rozumowanie doprowadziło Polaków do zguby w wieku XVIII, zdecydowało o narzuceniu okupacji sowieckiej w roku 1945 i do dziś niweczy wszelkie próby wybicia na Niepodległość.
Z zażenowaniem, ale bez zaskoczenia przyjmuję lamenty prezydenta Dudy, którego jedyna troska dotyczy dziś  zachowania jedność i spójność” Unii Europejskiej oraz obawy przed „efektem domina, by społeczeństwa kolejnych krajów nie powiedziały, że już nie chcą być członkami europejskiej wspólnoty”.
Z rozbawieniem czytam wypowiedzi R.Czarneckiego -byłego członka Samoobrony i doradcy A.Leppera, a dziś wielce wpływowego polityka PiS, który straszy Polaków katastrofalnymi skutkami Brexitu i opowiada brednie o „prezencie zrobionym Rosji”.
Z obowiązku odnotowuję też mądrości  B.Komorowskiego, w których były lokator Belwederu zachęca rząd do „głębszej integracji” i zachowania „spójności” UE oraz peroruje o „szampanie otwieranym na Kremlu”.
Łatwo dostrzec, że w obliczu takich wydarzeń, cała tzw. klasa polityczna III RP mówi jednym, całkowicie zgodnym głosem. Nie ma różnicy, między biadoleniem Andrzeja Dudy, lamentami Kwaśniewskiego i wywodami poprzedniego lokatora Belwederu.
W takich dniach, nie tylko widać realną wspólnotę establishmentu politycznego III RP, ale prawdziwy charakter tego państwa, zbudowanego na dwóch, szalbierskich dogmatach.
 Pierwszym jest pogląd, jakoby zdradziecka konstrukcja okrągłego stołu była jedyną, na której można budować państwowość. Próba podważenie tego fundamentu jest traktowana niczym herezja i zamach na Polskę. Wywołuje histeryczne oburzenie „elit” i prowadzi do miotania najcięższych oskarżeń.
Drugim łgarstwem jest przeświadczenie, jakoby „integracja” z Unią Europejską była idealną i niezastąpioną formą naszej obecności w Europie, zaś „budowanie dobrosąsiedzkich relacji” z   Rosją i Niemcami obowiązkiem, wynikającym z polskiej racji stanu.
W tej wąskiej doktrynie nie ma miejsca na refleksję historyczną i polityczną, a poglądy sprzeczne z tezami dogmatyków, są a priori odrzucane i negowane.
W III RP nie wolno głosić prawdy, że nie mamy interesu w popieraniu prorosyjskiej i proniemieckiej polityki przywódców UE. Nie wolno również przypominać, że  akces unijny nie jest formą nierozwiązywalnego sakramentu i winien być oceniany wyłącznie według polskich, narodowych racji.  
Od czasu narzucenia Europie „ładu jałtańskiego”, polityka „georealistów” stanowi największą barierę dla naszych dążeń niepodległościowych i wszędzie tam, gdzie uwzględnia priorytety Berlina i Moskwy – ignoruje lub podważa nasze.
Istota polityki prowadzonej dziś pod auspicjami UE nie polega bowiem na zapewnieniu bezpieczeństwa i równego rozwoju państwom Europy Wschodniej, lecz na zabezpieczeniu interesów najbogatszych graczy Unii (ze szczególnym uwzględnieniem Niemiec) oraz zagwarantowaniu Rosji „miejsca wśród narodów świata”. W oczach Zachodu, koegzystencja z Rosją jest możliwa, jeśli państwo to otrzyma „należną” strefę wpływów i zaspokoi swoje mocarstwowe ambicje.  Dlatego „ceną spokoju” brukselskich eurołajdaków jest dziś Ukraina, a jutro być może Polska.
Łatwo zapomnieliśmy, że w ostatnich ośmiu latach III RP spełniała rolę rosyjskiego konia trojańskiego. Analiza tego okresu pozwala zrozumieć, że swoje europejskie interesy Rosja realizuje poprzez Unię Europejska i sojusz z Niemcami. Podstawowym elementem tej polityki była ekspansja Gazpromu na rynki europejskie. W ślad za nią podążały zastępy rosyjskich agentów i przedsiębiorców, powiązanych ze służbami specjalnymi. Dlatego w ostatnich latach, Moskwa nie tylko nie dostrzegała zagrożenia w procesie „integracji”, ale reżim Putina był żywotnie zainteresowany jak najściślejszym współdziałaniem Warszawy i Brukseli. Z takiej perspektywy należy oceniać „euroentuzjazm” Bronisława Komorowskiego,  projekty „strategicznego partnerstwa” wysuwane przez Sikorskiego, czy brukselską misję  Donalda Tuska. Putin nigdy nie miał problemów z unijnymi komisarzami i nim przystąpił do ekspansji militarnej starannie przygotował grunt relacji europejskich. Przypomnę, że w roku 2010 miało zostać podpisane „Porozumienie o wzajemnych stosunkach między Rosją, a UE”. Na przeszkodzie stanęło jednak twarde stanowisko, wyrażone przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Powodem sprzeciwu były wydarzenia w Gruzji, stosowany przez Rosję szantaż energetyczny oraz polityka podporządkowania państw byłego Związku Sowieckiego.  Po 10 kwietnia 2010 ta przeszkoda została usunięta i państwa unijne z ulgą przyjęły rozwiązanie problemu „polskiej rusofobii”.
Dlatego upadek Unii lub zmiana dotychczasowych zasad polityki unijnej, byłaby katastrofą dla Rosji i zmusiła Putina do szukania nowych sojuszników i nowych obszarów wpływu.  Ci zatem, którzy opowiadają bajki o „prezencie zrobionym Rosji”, albo nie odrobili lekcji z ostatnich lat, albo uprawiają ordynarną, rosyjską propagandę.  
Doświadczenia historyczne nadto udowadniają, że „budowanie dobrosąsiedzkich relacji” z Rosją i Niemcami, musi być skazane na klęskę. Podejmowane po roku 1989 próby prowadzenia takiej polityki, dowodzą (w najlepszym przypadku) skrajnego infantylizmu i nieznajomości historii. Podobna sztuka nie powiodła się w okresie międzywojennym, gdy mieliśmy autentyczną niepodległość i polityków na miarę mężów stanu. Tym bardziej jest to nierealne dziś, gdy hybrydą PRL-u rządzą polityczne miernoty i zabobonni tchórze. Podobne mrzonki kosztowały nas zbyt wiele, by można sobie pozwolić na kolejne eksperymenty.
Niezależnie, ile pustych deklaracji złożą politycy, Moskwa i Berlin zawsze  będą wrogami Polski. Historycznym dążeniem tych państw jest ustanowienie na Wiśle granicy rosyjsko-niemieckiej i wymazanie nas z mapy świata.  To, czego nie sformułuje dziś żaden polityk niemiecki, jest już realizowane na mocy sojuszu Merkel-Putin i dokonywane przy współudziale europejskich „elit”.
Realizm oparty na doświadczeniach historii i zrozumieniu polskich powinności nakazuje uznać, że Polska nie potrzebuje „przyjaźni” Rosji ani Niemiec. Sąsiedztwo tych państw jest dla nas źródłem nieustannych konfliktów, wojen i ograniczeń państwowości. Jeśli syta i próżna Europa „potrzebuje Rosji” – niech brata się z nią na własny rachunek. Jeśli chce ulegać dominacji Niemiec, niech pozwala na rządy Berlina we własnych państwach. Nigdy zaś kosztem Polski i naszej niepodległości.
Trzeba wyraźnie powiedzieć, że w najżywotniejszym interesie Polaków leży, by Rosja została rozbita i zniknęła z mapy świata, Niemcy zaś stały się krajem słabym militarnie, politycznie i gospodarczo.
Jeśli „elity polityczne” III RP nie realizują dziś takiej polityki, to nie dlatego, że byłaby ona zgubna i sprzeczna z polską racją stanu, ale z tej przyczyny, że nie mamy autentycznej, polskiej reprezentacji.
Wrzawa związana z Brexitem powinna też uświadomić, że głównym problem Europy są Niemcy i ich agresywna, ekspansywna polityka, obliczona na ustanowienie „internacjonalistycznej wspólnoty” pod protektoratem niemieckim.  To państwo nie tylko przejęło główne nici decyzyjne w strukturach Unii Europejskiej, ale od wielu lat próbuje narzucać dyktat krajom byłego Bloku Wschodniego i wspólnie z Rosją dąży do odbudowy sowieckiego imperium.
Każda akceptacja tej polityki, wyrażana przez czynniki polskie, jest aktem głupoty, ocierającym się o zdradę i tak powinna być traktowana przez ludzi świadomych zagrożeń.
Tylko lewackiemu szaleństwu i historycznej ignorancji przywódców Zachodu zawdzięczamy, że Niemcy znów mogą dyktować warunki współistnienia państw europejskich i narzucać swoją wolę krajom doświadczonym hitlerowską butą. To, co niemieccy politycy zaproponowali Europie nazajutrz po Brexicie - rząd europejski, przyjmowanie uchodźców i koniec państw narodowych, jest wyrazem niebywałej pogardy i przeświadczenia o wyższości racji niemieckich nad innymi. Jeszcze większym absurdem jest przyzwolenie, by Berlin decydował o gwarancjach udzielanych nam przez NATO i mógł blokować rozwiązana korzystne dla Polski.
Dyktat niemiecki zawsze prowadził Europę do katastrofy. Szczęśliwie, gdy będzie to kataklizm polityczny, polegający na rozpadzie współczesnej konstrukcji unijnej. Tragicznie, gdy zgoda na nadzór niemiecki nad UE i pakt Moskwa - Berlina doprowadzi do kolejnej konfrontacji militarnej i zniewolenia państw byłego Bloku Wschodniego.
Od wielu lat Unia Europejska staje się  narzędziem służącym realizacji interesów niemieckich.
Żaden z rządów III RP nie potrafił przeciwstawić się tej tendencji i odwrócić niekorzystnej sytuacji. Przed kilkoma miesiącami napisałem, że utrzymywanie „sztywnego” kursu pro unijnego, z naciskiem na „dobrosąsiedzkie stosunki” z Niemcami i Rosją, jest dziś całkowicie bezużyteczne, a wręcz szkodliwe dla sprawy polskiej. To droga doszczętnie skompromitowana, którą establishment III RP doprowadził nas na skraj narodowej przepaści.
Mimo dziesiątków dowodów wrogości ze strony Niemiec i innych państw unijnych, pomimo zmasowanej ofensywy rosyjskiej agentury i ewidentnych aktów zdrady dyplomatycznej ze strony tzw. opozycji, rząd PiS nadal pozostaje zakładnikiem zabójczego „georealizmu” w stosunkach międzynarodowych i bezmyślnym czcicielem mitologii demokracji. Uprawianie tych zabobonów sprawia, że polityka tego rządu w niczym nie odbiega od „standardów” poprzedniej ekipy i musi doprowadzić do pogorszenia naszej sytuacji.
Kto nadal twierdzi, że „z Niemcami łączą nas przyjacielskie stosunki” (W. Waszczykowski), a w relacjach międzynarodowych - „jesteśmy przeciwni izolowaniu Rosji” (K.Szczerski), nie tylko nie zrozumiał niczego z polskiej historii i nie odrobił lekcji współczesnej polityki, ale za cenę naszego bezpieczeństwa uprawia kompromitującą demagogię i prowadzi nas w „georalistyczną” pułapkę.
Odważna decyzja Brytyjczyków o wystąpieniu z Unii Europejskiej stwarza niepowtarzalną szansę na przełamanie monopolu niemieckiego i stworzenie nowych fundamentów wspólnoty europejskiej. Nie uda się tego zrobić bez obalenia obecnego porządku i odrzucenia władzy unijnych komisarzy. Nie można pozwolić, by państwo najbardziej odpowiedzialne za obecny kryzys, nadal grało rolę europejskiego sternika. Za to, co zrobiła Europie kanclerz Merkel, gdy nie pytając o zgodę sprowadziła na Stary Kontynent zagrożenie terroryzmem islamskim, a następnie żądała eksportowania tej zarazy do innych państw Europy, powinna stanąć przed międzynarodowym trybunałem i być sądzona za zbrodnie przeciwko ludzkości. Pozwalanie na dalszy dyktat niemiecki jest szaleństwem sprzecznym z polskimi i europejskimi interesami.
Obawa, że Brexit może umocnić wpływy niemieckie (a przez to i rosyjskie) jest realna o tyle, o ile obecny układ rządzący nadal będzie akceptował porządek unijny i ponad polskie interesy przenosił troskę o „spójność” UE i „przyjacielskie relacje” z Niemcami. Nie ma żadnych powodów, byśmy dbali o takie pryncypia.
Jeśli o zagrożeniu prawią „przyjaciele Rosji” i ludzie ulegli wobec unijnych komisarzy, przypomina to zachowanie zdrajcy, który szuka usprawiedliwienia dla własnego zaprzaństwa.
UE w rękach niemieckich, jest i będzie instrumentem antypolskiej polityki i nie obecność Wielkiej Brytanii, lecz polski sprzeciw wobec tej koncepcji powinien gwarantować nam poczucie bezpieczeństwa. Brytyjczycy byli w Unii od dziesiątków lat, lecz nigdy nie słyszano, by realnie sprzeciwili się dominacji niemieckiej czy zablokowali wpływy Moskwy. To jest polski obowiązek i nasz interes. Jeśli ktoś chce uprawiać dogmatyczny „georealizm” i przerzucać odpowiedzialność na państwa, które odważyły się wystąpić z Unii, postępuje jak pospolity tchórz szukający wytłumaczenia dla stanu niewolnictwa.
Groza obecnej sytuacji nie wynika więc z ryzyka rozpadu Unii czy perspektywy dominacji niemieckiej.
Mamy historyczną szansę na uwolnienie się od obciążeń „georealizmu”, ale nie mamy siły politycznej, która podjęłaby polskie powinności.
Mamy otwartą drogę do zbudowania wspólnoty państw narodowych, lecz nie mamy polityków zdolnych podjąć takie wyzwanie.
Mamy społeczeństwo, które chce wolnej Niepodległej i nie mamy elit, które zrealizują to marzenie.  
Na tym polega groza.

109 komentarzy:

  1. Niemcy mówią do niewolników i lokai otwartym tekstem,że są ich niewolnikami, z których nie zrezygnują, a tymczasem niewolnicy proszą o lepiej ogrodzone obozy pracy niewolniczej, bardziej dopasowane kagańce, dokładniej dolegające kolczatki i krótsze łańcuchy by nie zabłądzili w nowym niemieckim obozie pracy niewolniczej.

    "Nie pozwolimy sobie odebrać tej Europy - stwierdził dziś szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier. Słowa te padły przed rozpoczęciem spotkania szefów dyplomacji krajów założycielskich Unii Europejskiej."

    http://niezalezna.pl/82397-w-berlinie-omawiaja-projekt-elastycznej-unii-anglicy-pytaja-google-czy-jestesmy-europejczykami

    Takie właśnie wiadomości całkiem bezrefleksyjne serwują zaczadzonym wyznawcom PiS propagandyści ze "strefy wolnego słowa", po których niewolnicy się ślinią i cmokają z zachwytu.

    Pozdrawiam z Mojej Wolnej Polski, którą posiadam i pielęgnuję w mojej wolnej od wszelakiej propagandy głowie.
    Obibok na własny koszt

    PS
    Pomimo upłuwu lat dzisiejszy dzień 25 czerwca jest dla mnie dniem szczególny, bo związany z wydarzeniami jakie miały miejsce w 1972 i 1976 roku, i tak:
    1. http://obiboknawlasnykoszt.blogspot.com/2016/06/dzis-mija-40-lat-gdy-po-raz-pierwszy.html
    2. http://obiboknawlasnykoszt.blogspot.com/2016/06/moje-dwa-pamietne-dni-25-czerwca-1972-i.html
    Omwk.

    OdpowiedzUsuń
  2. Siły antyunijne, jak AfD w Niemczech czy francuski FN są bardzo mocno prorosyjskie. Wspólna polityka energetyczna jest bardzo kulawa, ale jakaś jest, natomiast rozpad unii zwiększa Rosji przestrzeń negocjacyjną, bo umożliwia porozumienie z każdym z osobna na odrębnych warunkach. Rozpad Unii oznaczałby, ze Niemcy muszą mniej swoich ograniczonych sił koncentrować na kierunku zachodnim i zarządzaniu permanentnym unijnym kryzysem, natomiast bardziej mogą skupić się na nas. Dlatego nie uważam, żeby brexit był dla nas korzystny jako taki. Co nie zmienia faktu, że rozchwianie unii to dla nas szansa wpłynięcia na kierunek zmian. Szczyt zwołany przez Waszczykowskiego to bardzo dobre posunięcie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rosjanie i Niemcy nigdy nie byli naszymi przyjaciółmi i nigdy nie będą

    OdpowiedzUsuń
  4. Obibok na własny koszt,

    Stwierdzenie Steinmeiera, postaci wyjątkowo odrażającej, doskonale oddaje niemiecką butę. Europa jest dziś zniewolona niemieckim gorsetem lewackiej poprawności i szantażu. Dlatego odważne społeczeństwa i ich rządy powinny dążyć do zrzucenia tych ograniczeń. To byłaby rola Polski - gdybyśmy mieli rząd na miarę narodowych aspiracji.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  5. tj,

    A gdzie w tych refleksjach jest miejsce na polskie powinności?
    Niemcy i tak są skupieni na nas, czego dowodzi kampania KE prowadzona niemal od roku.
    Inicjatywa Waszczykowskiego to pusta wydmuszka, za którą nie pójdą żadne konkrety. Ten człowiek jest niezdolny do jakichkolwiek realnych działań.
    Zakres polityki zagranicznej III RP wytyczają słowa prezydenta Dudy z 13 sierpnia 2015 roku. Prezydent stwierdził wówczas :
    "Myślę, że politycy - nie tylko w Brukseli, ale także w Niemczech - jasno odczytali moje słowa, że absolutnie nie będzie żadnej rewolucji. Potrzebna jest nam korekta. Chodzi mi o zwiększenie naszej aktywności. Akcentowałem konieczność poprawy relacji z sąsiadami. A Niemcy są przecież jednym z naszych sąsiadów, i zresztą chyba najpotężniejszym. Mam zamiar dbać, aby te stosunki były jak najlepsze."

    OdpowiedzUsuń
  6. U władzy mamy PiS Jarosława Kaczyńskiego, z tego powodu zastanawiam się o co chodzi w jego poczynaniach. W sprawie naszego udziału w Unii Europejskiej szczerze pisząc ja osobiście nie bardzo rozumiem do czego dąży Jarosław Kaczyński. Z jednej strony mamy traktat Lizboński, który został przecież podpisany przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Traktat, który odbiera część suwerenności niebezpiecznie integrując nas z tzw. zjednoczoną Europą. Mamy słowa Kaczyńskiego, że jest awanturnikiem i szkodnikiem ten kto mówi o opuszczaniu Unii Europejskiej. Z drugiej strony słyszę przecież wyraźnie, że Kaczyński mówi o konieczności zachowania naszej suwerenności. Widzę spór z Komisją Europejską, w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, w którym jednak PiS trzyma polską stronę, w sposób ułomny ale jednak. Z drugiej zaś strony zastanawiam się czy można nazywać suwerennym kraj, dla którego ktoś inny ustanawia przepisy prawa? Widzę unijnych komisarzy, którzy decydują o coraz większej masie spraw, zupełnie poza nami. Nijak tego nie mogę zestawić w jedną i logiczną całość. Jak zestawia to w całość Jarosław Kaczyński. Nie wiem.
    Piszę, bo myślę, że jednak powinienem wiedzieć jak zestawić to w ciąg logicznych zdarzeń. Jestem Polakiem, Polską rządzi Prawo i Sprawiedliwość, partia co do której wielu Polaków ma przecież wciąż nadzieje. Wielu Polaków sceptycznie patrzących na Unię Europejską, szkodników i awanturników, którzy chcą aby Polska była tak suwerenna jak suwerenna jest dzisiaj Wielka Brytania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Panie Aleksandrze,

    ja nawet nie miałbym pretensji o to "austriackie gadanie" o przyjacielskich stosunkach z Niemcami, dostrzeganiu partnera w Rosji itp. - gdyby był to tylko parawan dla rzeczywistych działań zgodnych z polską racją stanu. Uważam, że powinniśmy pod tym względem wzorować się właśnie choćby na Niemcach - mówić jedno, a robić zupełnie coś przeciwnego. Ale niestety - sęk w tym, że takich działań "w tle" zupełnie nie widać. Nie mamy przywódców już nie tylko na miarę Józefa Piłsudskiego, ale "nawet" na miarę Viktora Orbana.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Czym jest obecna unia? Od odpowiedzi na to pytanie zależy co chcemy z nią zrobić.

    Polski prezydent i rząd oceniają obecną unię mniej lub bardziej pozytywnie. Zwolennicy PiSu lubią rozprawiać o eurokołchozie, pisać bojowe notki i rysować memy ale politycy PiSu mówią zupełnie coś innego.

    Wg mnie byłoby cudownie gdyby właśnie nastąpił efekt domina. Czy można sobie wyobrazić coś bardziej optymistycznego niż otrzeźwienie europejskich społeczeństw i rozgonienie eurołajdaków?

    Obecna unia dąży na siłę do zrobienia jednego państwa - federacji albo stanów zjednoczonych. To jest zarazem najlepszy sposób na likwidację Polski i od początku wspierają go najbardziej podłe persony pod hasłem "więcej Europy" żerując na kompleksach oraz typowej komunistycznej nadgorliwości. W Polsce projekty typu "Palikot" itp., obecny projekt „jawna targowica”, zwijanie symboli i tradycji narodowych natrafiło jednak na przeszkody. (Nie ze strony PiSu! Ze strony społeczeństwa. Pamiętajmy: PiS siedział cicho przez 5 lat za sowite diety gdy Tusk pałował ludzi 11.11!)
    Zmiana ekipy rządzącej nie zmieniła kierunku polityki tylko spowolniła ale mantra pozostała ta sama: więcej integracji, więcej jedności, umacnianie UE. A jawna targowica jest tolerowana jako pełnoprawna opcja nazywana opozycją.


    Moje zdanie: Obecna UE jest podobna do ZSRS i dlatego nie można dalej wspierać jej budowy.
    Sterowanie takim tworem bez demokratycznej kontroli to właśnie ideał komunistycznej (czy globalistycznej) ideologii. Na jakiekolwiek exity w takim kombinacie nie ma miejsca.

    Zwolennicy unii (w różnych państwach) w swoich wypowiedziach przypominają ludzi sowieckich. Charakterystyczne jest przypisywanie UE zasług, które rzekomo bez niej byłyby niemożliwe. Można to porównać do wypowiedzi mieszkańców Korei Północnej albo dawnych demoludów. To chyba kwestia wszechobecnej propagandy. Straszy się ludzi, że jak nie będzie unii to nie będzie niczego.


    Porozumienie wolnych narodów TAK. Obecna Unia NIE. #polexit



    P.S. Czy to możliwe, że „nasz” PiS jest tak niegodziwy? Nie wiem gdzie był PAD po 100410, chyba siedział w Brukseli za niewyobrażalne pieniądze, ale Rosja to był zawsze dla niego „partner”. Czy kogoś w UE obchodzi np. przetrzymywanie kluczowych dowodów w sprawie przez Rosję? Ktoś? Coś? Jakiś eurotrybunał?


    Wystarczy pamiętać o Smoleńsku a wszystko nabiera innego wymiaru. Również ta chora Unia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Unknown,

    Nieodgadniony (dla nas) stosunek do UE Jarosława Kaczyńskiego, jest jednym z objawów schizofrenii politycznej, jaka toczy PiS. Dotyczy ona wielu innych tematów społecznych i historycznych.
    Celnie zwrócił Pan uwagę na sprzeczności w wypowiedziach pana Kaczyńskiego.
    Również teraz usłyszeliśmy, że "potrzebny jest nowy traktat europejski", ale też natychmiastowe zapewnienie, że "miejsce Polski jest w Unii Europejskiej, niezależnie od wyniku głosowania w Wielkiej Brytanii".
    Należy zatem rozumieć, że rząd III RP może domagać się jakiś "reform" i "doprecyzowania przepisów", ale nigdy nie uczyni kroków, które zagroziłyby "spoistości" Unii lub naraziły nas na wyjście z tej organizacji. Nie było też mowy o ograniczeniu dominacji niemieckiej ani ukróceniu samowoli komisarzy unijnych.
    To jest nieprzekraczalna granica "georealistów" - nie ma innej państwowości poza ustanowioną przy okrągłym stole i nie ma innego miejsca dla Polski poza Unią i "dobrymi relacjami" z Niemcami i Rosją.
    Jedno jest pewne - ci Polacy, którzy "sceptycznie patrzą na Unię Europejską" i chcą "aby Polska była tak suwerenna jak suwerenna jest dzisiaj Wielka Brytania", nie powinni pokładać nadziei w działaniach partii pana Kaczyńskiego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aleksander Ścios, Obibok na własny koszt,

    przy okazji rozważań na temat polityki unijnej i zachowań polskiej nomenklatury politycznej na polu obrony naszych interesów, chciałbym zwrócić uwagę, ze PiS zapomniał właściwie od razu po objęciu władzy o kwestii odblokowania pełnej głębokości toru podejściowego do Świnoujścia (czyli zakopania Nordstreamu o kilka metrów w głąb na odcinku przecięcia polskiego toru podejsciowego). Nawet ostatnie honorowe otwarcie i nadanie im. Lecha Kaczyńskiego gazoportowi nie stały się dla PiSowców okazją do jakichkolwiek w tej sprawie przedsięwzięć. Być może wynika to tylko z miernoty i niekompetencji ludzi takich jak Andrzej Duda, Beata Szydło czy Waszczykowski, ale chyba już Jarosław Kaczyński ogarnia takie problemy, a i on nie porusza ich. Być może więc rzeczywiście nie tylko brak wiedzy i woli konfrontacji z Niemcami, ale po prostu założeniowe unikanie realnej walki o polskie interesy, i w zamian tylko mamienie wyborców w Polsce. Skąd takie założenie i taka postawa - to już było przedmiotem wstępnych uwag ze strony Pana Ściosa, a myślę, ze wielu innych publicystów dobrej woli zacznie z czasem, albo i już zaczyna, dostrzegać tą zgniliznę woli i intelektu.
    Zaznaczam, że polskie społeczeństwo w moim przekonaniu świetnie by zrozumiało potrzebę walki o zapewnienie pełnego dostępu do wielkiego polskiego zespołu portowego. rząd nie miałby więc problemów z poparciem spolecznym w tej sprawie.
    Wydaje mi się tez, ze jest to probierz rzeczywistej determinacji polskiego rządu do obrony polskiej pozycji w UE, a nie tylko wygłaszania pompatycznych deklaracji. Sądzę też, że Polska ma spore szanse wygrać tę sprawę czy to w drodze prawnego sporu, czy w drodze faktycznej (przeprowadzenie i zabezpieczenie pogłębienia naszego toru do pełnej głębokości).
    To tylko cząstkowa kwestia, ale warto o niej przypomnieć, skoro zastanawiamy się and stanem naszego państwa w kontekście zmieniającej się UE i niemieckiej arogancji.

    pozdrawiam Panów

    OdpowiedzUsuń
  11. Wąż Wystygły,

    Dość powszechne wśród elektoratu PiS jest przekonanie, że politycy tej partii co innego mówią i co innego robią. Nie wiem, skąd bierze się takie przekonanie, bo nie potrafiłbym wskazać ani jednego przykładu na stosowanie takiej taktyki.
    Dlatego, gdy pisze Pan - "nie miałbym pretensji o to "austriackie gadanie" o przyjacielskich stosunkach z Niemcami, dostrzeganiu partnera w Rosji itp. - gdyby był to tylko parawan dla rzeczywistych działań zgodnych z polską racją stanu", to, choć podzielam taką uwagę, co do zasady, to uważam ją za głęboko sprzeczną ze stanem faktycznym.
    Już w okresie wyborczym słyszeliśmy wypowiedzi mówiące o kontynuacji polityki zagranicznej poprzedniej ekipy. Nie ukrywał tego ani Andrzej Duda ani Jarosław Kaczyński. Już oświadczenie zawarte w orędziu prezydenckim, iż polska polityka zagraniczna „potrzebuje tylko korekty”, okraszone troską o „spójność Unii Europejskiej i jedność Sojuszu Północnoatlantyckiego” , powinno ostudzić nadzieje na budowanie nowej państwowość, w oparciu o własną, polską drogę.
    Każdy kolejny miesiąc potwierdzał, że jest to polityka kontynuacji III RP w jej najgroźniejszych aspektach - mitologii demokracji, budowania "dobrosąsiedzkich relacji" i silnych dążeń "integracyjnych".
    Przypomnę też, że przez wiele lat prezes Prawa i Sprawiedliwości nawoływał nas do „obrony demokracji”, zaś politycy jego partii dywagowali o „psuciu” obecnego ustroju i „wypaczaniu” jego istoty. Pytałem wówczas - jakiej demokracji chcą bronić? I dlaczego sankcjonują fikcję, przyjmując oręż i narrację przeciwnika?
    Analogia do postaci Józefa Piłsudskiego, nie jest chyba najszczęśliwsza. To był polityk, który robił to, o czym mówił i nie musiał prowadzić żadnej smarkatej "strategii". Dziś politycy III RP prowadzą raczej zabawę w poważną politykę niż mają realny wpływ na sprawy europejskie.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  12. Marcin Ís,

    Bardzo podoba mi się zdanie kończące Pański komentarz - "Wystarczy pamiętać o Smoleńsku a wszystko nabiera innego wymiaru. Również ta chora Unia."
    Przyznaję, że jestem bardzo zaskoczony bezkrytycznym przyjmowaniem bredni o "radości Rosji z powodu Brexitu". Takie głosy rozlegają się z lewa i prawa, a ich wyjątkowo szkodliwym rezonatorem jest wspomniany w tekście R.Czarnecki.
    Jeśli nasi rodacy bezrefleksyjnie przyjmują takie kłamstwa, fatalnie to świadczy o ich pamięci i wiedzy politycznej.
    Pisałem już, że UE i jej organy są najlepszym nośnikiem interesów rosyjskich. My - Polacy powinniśmy o tym pamiętać szczególnie w kontekście Smoleńska.
    Dlaczego Rosja z takim zadowoleniem przyjęła prezydenturę B.Komorowskiego? Bynajmniej nie z powodu jego sympatii promoskiewskich. Odpowiedzi udzielił sam szef komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy Konstantin Kosaczow, gdy w wypowiedzi z 4 lipca 2010 roku stwierdził -"Polacy dokonali wyboru między orientacją na unijne struktury integracyjne a kierunkiem na maksymalnie ścisły sojusz z USA". I dodał: „Poprzedni prezydent, zmarły Lech Kaczyński, był zwolennikiem drugiego modelu, gdy Komorowski jest zdecydowanym stronnikiem integracji europejskiej i poszukiwania kompromisów z partnerami, a nie konfrontacji Polski z tymi partnerami”.
    Wszystkim, którzy bredzą dziś o zadowoleniu Rosji z perspektywy rozpadu UE, radzę dokładnie przemyśleć te słowa.
    Również 4 lipca 2010 dziennik "Izwiestia" pisał, że "liberał Komorowski ma image elastycznego i pragmatycznego polityka", zaś prof. Irina Kobryńska z Rosyjskiej Akademii Nauk stwierdziła odważnie, że "Tusk i Komorowski to wyważeni i porządni politycy, którzy nie będą kierować się jakimiś osobistymi motywami w dialogu z Niemcami czy Rosją.”
    Najpełniej ówczesne intencje Rosji wyraził tzw. ekspert Fiodor Łukianow, który uznał, że - "jeśli nie będzie dużych błędów z rosyjskiej strony, to stosunki między Rosją i Polska będą co raz bardziej pragmatyczne. To jest wygodne dla Rosji gdyż Polska przez długi czas była główna przeszkodą dla realizacji europejskiej polityki Rosji".
    W roku 2010 padły także ważne słowa Miedwiediewa, który oświadczył, że "relacje z Unią Europejską są najważniejszym elementem polityki zagranicznej jego kraju, a Federację Rosyjską i UE łączą relacje długofalowego partnerstwa strategicznego".
    Przypominałem w tekście, że przeszkodą w tym partnerstwie była postawa prezydenta Lecha Kaczyńskiego. I tylko ta postawa.
    Po zamachu smoleńskim, Europa i Rosja odetchnęły z ulgą, gdy „pogrzebano kość niezgody”.
    Ówczesne intencje społeczeństw unijnych można doskonale prześledzić na przykładzie publikacji ukazujących się po ogłoszeniu tzw.raportu MAK. Komentując tę publikację niemiecka „Die Welt” piórem Gerharda Gnaucka wyrażała obawy, że "istnieje niebezpieczeństwo, iż po tym co ukazuje się w mediach polskich, część niemieckiej opinii publicznej znów będzie patrzyła na Polaków jak na rusofobów”. „Süddeutsche Zeitung” stwierdzał zaś, że "polepszająca się współpraca pomiędzy Polską a Rosją była w Niemczech mile widziana i dość bacznie obserwowana” i podkreślał obawy Niemców, że „napięcia pomiędzy Polską a Rosją oznaczają dla Berlina kłopoty”. Brytyjskie gazety odnotowały ogólnikowo główne punkty rosyjskiego raportu i nie wspominały o polskich reakcjach. „Guardian” i „Daily Telegraph” poświęciły tematowi po 3 zdania. „Independent” zaś zamieścił dłuższą notatkę, zauważając w niej, że ”konkluzje raportu zagroziły trudnym stosunkom polsko-rosyjskim, które nieco odtajały po kwietniowej katastrofie.”
    Tylko to –w kontekście zamachu, martwiło społeczności unijne.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Wojciech Miara,

    Bardzo trafna uwaga. Na temat tej sprawy pisałem w tekście "GAZOPORT.SPĘTANI PRZEZ NORD STREAM" ze stycznia 2011 roku -
    "Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii (BSH) w Hamburgu wydał pozwolenie na położenie rur na dnie Bałtyku w miejscu, gdzie gazociąg będzie się krzyżował z drogą morską do portów w Szczecinie i Świnoujściu. Zgoda niemieckiego urzędu wywołała wiele kontrowersji i stała się przedmiotem licznych sporów i wypowiedzi. Położenie rury na dnie morskim grozi zablokowaniem wejścia do portu w Świnoujściu, a tym samym uniemożliwi ruch dużych tankowców. Pod znakiem zapytania stanęłaby wówczas rozbudowa portu, tak by przyjmował on statki o zanurzeniu 15m. Decyzja zagraża przede wszystkim planom budowy gazoportu, do którego ma być dostarczany gaz z Kataru, przewożony tankowcami wymagającymi toru wodnego o głębokości co najmniej 14,3 m."
    http://bezdekretu.blogspot.com/2011/01/gazoport-spetani-przez-nord-stream.html

    Politycy PiS grozili wtedy Trybunałem Stanu, jeśli reżim PO-PSL nie podejmie działań prowadzących do zmiany trasy Gazociągu Północnego.
    Sądzę, że na obecną postawę PiS-u składają się dwa czynniki - lęk przed wytyczaniem nowych "obszarów konfliktu" z Niemcami i UE oraz tzw. względy pijarowskie - korzyści propagandowe związane z otwarciem gazoportu i nadaniem mu imienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ta ostatnia wartość wydaje się dziś najważniejsza dla partii Jarosława Kaczyńskiego.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  14. Panie Aleksandrze,

    Pod poprzednim wpisem, w komentarzach z cyklu: JEDWABNE SZLAKI PREZYDENTA DUDY - =>LINK1, => LINK2 sygnalizowałam wraz z Kolegami odradzającą się "braterską przyjaźń i współpracę narodów Polski i ChRL - w bratnim sojuszu z narodami ZSRR!"

    Na blogu wszyscy byliśmy zgodni w ocenie "epokowej" wizyty [uwaga: cudzysłów ocieka ironią! :) ] w III RP prezydenta komunistycznych Chin. Natomiast w świecie politycznym, medialnym i blogerskim uznano to za wydarzenie na miarę stulecia oraz niewiarygodny sukces Polski - i osobiście prezydenta Dudy. Ochano i achano nad tym, jak to wielkie i bogate mocarstwo nas zauważyło i "doceniło" - (kłania się mentalność niewolnicza), wytyczano tytułowe "jedwabne szlaki", etc., etc.

    Wczoraj TVR - jako chyba jedyny polski portal - LINK - podała wiadomość o sobotniej wizycie w ChRL... tow. Władimira Putina i o jego przyjaznej, 'konstruktywnej' rozmowie z chińskim prezydentem.

    Teraz widzimy, czyje od początku było na wierzchu i do czego w istocie sprowadza się "współpraca z Chinami" - zawsze ze Związkiem Sowieckim / Rossiją w tle.

    Więcej informacji podaje ruski Sputnik => LINK.

    Pozdrawiam serdecznie


    PS. O BREXIT napisałam chyba wszystko pod poprzednim tekstem, scharakteryzowałam też po swojemu polskie dramatis personae. :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. cz 1. Niestety, PiS okazał się partią pieczeniarzy.

    Dziś politycy, a raczej: działacze skupieni w tej partii i wokół niej koncentrują się na przejęciu kontroli nad biznesikami i fundacyjkami, które dotąd znajdowały się w rękach pupili koalicji PO-PSL.

    Reformy wewnętrzne polegają na trybalizacji prawa, na odniesieniu go do wartości plemiennych, na osiągnięciu masowej popularności metodami wygładzonego bolszewizmu.

    Tymczasem sprawy największe rząd pozostawił odłogiem. Nie tylko rząd, ale również lider partii rządzącej nie posiada wizji Polski za 50, 100, 200, 500 lat.

    Jest sprawą bardzo nieodpowiedzialną (oprócz tego, że również niegodną społecznie) nieustanne komlikowanie prawa w sprawach gospodarczych, brak redukcji aparatu administracyjnego, kreowanie kolejnych struktur służb wewnętrznych, popieranie inwigilacji, niszczenie bandyckimi podatkami i kontrolami małych przedsiębiorców, skłócanie ich z pracobiorcami. To osłabia Polskę znacznie mocniej, niż zwykło się sądzić. Po pierwsze, takie działanie zabija przedsiębiorczość - przedsiębiorcy chcą uciekać. Chcą uciekać właśnie ci mali, którzy są kołem zamachowym gospodarki, którzy nie bazują na kapitale spekulacyjnym, co to dziś jest, a jutro odpływa do Malezji, ale na kapitale, który pozostaje w Polsce, który tu buduje długotrwałe relacje gospodarcze, a co za tym idzie społeczne. Po wtóre takie działanie - niszczenie małych przedsiębiorców poprzez brak reakcji na nadregulację prawa i potężny przerost administracyjny (nie ma większej klasy próżniaczej niż administracja) - buduje trwałą świadomość, iż żyjemy w państwie króla Ubu: bezczelnym, okradającym swoich obywateli, inwigilującym ich po to tylko, aby zapewnić koryto różnym organizacjom administracji rządowej, które w istocie są zorganizowanymi grupami przestępczymi, niekiedy o charakterze zbrojnym (jak lwia część służb specjalnych, skupionych na zwalczaniu wewnętrznych przeciwników w dostępie do pieniędzy).

    Są jednak sprawy nieodpowiedzialne, które opisałem wyżej, i są sprawy śmiertelnie groźne dla Polski. Sprawą śmiertelnie groźną jest niepodjęcie budowy silnej i niezależnej Polski. Co to znaczy silna i niezależna Polska, skąd się biorą państwa silne i niezależne? Takie państwa tworzą się wtedy, kiedy mają silnych, zamożnych, niezależnych i dumnych ze swego państwa obywateli.

    OdpowiedzUsuń
  16. cz 2. Czy Polacy są silni, zamożni i dumni? Nie są, to chyba oczywiste dla wszystkich. Kolejne rządy uczyniły z 90% obywateli Polski ludzi biednych, słabych, zależnych od głupiego, aroganckiego, skorumpowanego, przerośniętego i bezwzględnego w wyzysku aparatu administracyjnego państwa.

    Sławoj Żiżek opisał onegdaj arabski talerz jadalny, który odnalazł w Samarkandzie. Na jego angobowanym brzegu widniał napis, wyłaniający się z pięknej, choć tajemniczej arabeski: Głupi jest ten, kto utraciwszy szansę, wini los. Kiedy talerz jest pełny, napisu nie widać. Wyłania się w miarę ubywania posiłku na talerzu. Takie niewielkie, użytkowe dzieło sztuki.

    Jeśli ten talerz istnieje naprawdę, warto go odnaleźć, odkupić i podarować Jarosławowi Kaczyńskiemu albo tej osobie, która rozumie, że silne państwo nie polega na polowaniu za pomocą ABW, CBA i CBŚ na obywateli, nie polega na prześciganiu się w liczbie minut spędzonych na kolanach w świątyniach, nie polega na żałośnie wysłużonych żartach z Petru, z innych marnej jakości oponentów politycznych tylko na ograniczaniu kosztów własnych, na budowaniu potencjału państwa poprzez siłę i zamożność obywateli, na budowaniu potencjału państwa poprzez zapełnianie skarbca i poprzez strategiczne inwestycje, na budowaniu obronności poprzez budowę armii nowocześniejszej niż ta dostosowana do uzbrojenia już istniejącego na rynku (trzeba przecież przewodzić w technologii, a nie ją gonić), na budowaniu relacji z innymi silnymi, niezależnymi państwami - jak Wielka Brytania - na równorzędnych prawach.

    Gospodarz tego bloga napisał o sprawach oczuywistych: Rosja i Niemcy to nasi śmiertelni wrogowie na zawsze. Tu nic się nie zmieni. Niemcy działają z większym wyrachowaniem, uzależniając od postępującego legislacyjnego i monetarnego nonsensu kolejne kraje Europy. Rosja działa w sposób, który my, Polacy rozumiemy bardziej intuicyjnie - jak zuchwały watażka, który wie, kiedy może zaatakować, a kiedy musi przeczekać.

    A my? Jaki styl działania przyjęła Polska? Pod tymi rządami jest to styl piarowsko-ubecki. Nie widać końca drugiej i trzeciej fali działaczy PiS, którzy są tylko zabobonni, nijacy, chciwi i pełni resentymentów. Panie Jarosławie, dlaczego Pan to toleruje?

    OdpowiedzUsuń
  17. Panie Aleksandrze,

    Przeczytałam ponownie Pański znakomity tekst.

    "Mamy historyczną szansę na uwolnienie się od obciążeń „georealizmu”, ale nie mamy siły politycznej, która podjęłaby polskie powinności. Mamy otwartą drogę do zbudowania wspólnoty państw narodowych, lecz nie mamy polityków zdolnych podjąć takie wyzwanie. Mamy społeczeństwo, które chce wolnej Niepodległej i nie mamy elit, które zrealizują to marzenie."

    Ot i cała prawda!

    Nawiasem: kiedy słyszę starą WSI-ową śpiewkę o otwieraniu szampana, natychmiast przypomina mi się Dukaczewski & Co, którzy w 2010 szampanem witali zwycięstwo wyborcze Komorowskiego. Dezinformatorzy spekulujący po Brexicie o domniemanym otwieraniu szampana na Kremlu (Komorowski, Kwaśniewski, Czarnecki, spasiony M. Kamiński i inni) zdradzają tym samym "skąd ich ród".

    Kto powiedział, że Moskale
    Są to bracia nas Lechitów,
    Temu pierwszy w łeb wypalę
    Przed kościołem Karmelitów.


    Mam nadzieję, że istnieją równie zjadliwe limeryki o Niemcach, z którymi - wg min. SZ (!!!) Waszczykowskiego - łączą nas "przyjacielskie stosunki". Pewnie takie jak jego samego ze Steinmeierem?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. A może nasz blogowy Poeta, pan Przemek Łośko stosowny limeryk napisze? :-)

      Usuń
    2. Nie limeryk, tylko moskalik. Tak się taki rodzaj wierszka nazywa. Zacytowany fragment "Poloneza Kościuszki" jest wzorcem, na którym buduje się moskaliki.

      Usuń
    3. Miałam na myśli moskalika, napisało się "limeryk" :)
      Dziękuję za zwrócenie uwagi.

      Usuń
  18. Panie Aleksandrze,

    Warto odnotować kolejny odważny głos "pod prąd" red. Wojciecha Muchy z GPC:
    http://m.niezalezna.pl/82441-nie-ma-wielkiej-brytanii-jest-wolna-amerykanka

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. przemek łośko,

    Dziękuję Panu za wyśmienity komentarz i podzielenie się tyloma cennymi uwagami.
    W naszej przestrzeni publicznej nie ma dziś żadnej dyskusji o Polsce, o naszej przyszłości i racji stanu. Jak trafnie Pan napisał -"sprawy największe rząd pozostawił odłogiem".
    Demagogia i programy socjalne, mają wystarczyć.
    Przyznam jednak, że niczego innego nie oczekiwałem od tego rządu.
    Dogmatycy "georealizmu" nie są zdolni do poważnej rozmowy o sprawach polskich ani do nakreślenia wizji budowy wolnej Rzeczpospolitej. Wielokrotnie doświadczałem, jak panicznie boją się wolnej myśli i jak uciekają od rzeczowej dyskusji.
    Pytanie - czy sami Polacy potrzebują takiej wizji? Czy na nią zasługują?
    Obserwujemy dziś rzecz niebywałą. Oto większość elektoratu PiS jest przekonana (i słusznie), że UE w obecnym kształcie stanowi zagrożenie dla naszych interesów narodowych, a za najpilniejszą potrzebę uznaje redukcję wpływów niemieckich.
    Myślę, że ogólnie tak właśnie można scharakteryzować zakres poglądów zwolenników partii rządzącej.
    Zadziwia mnie zatem, że nie słyszmy o najmniejszych żądaniach pod adresem PiS-u, że wyborcy nawet nie próbują naciskać swoich reprezentantów w sprawach istotnych dla naszej przyszłości.
    Potrafię zrozumieć, że wielu z tych ludzi nie widzi potrzeby nacisków w sprawie śledztwa dotyczącego śmierci księdza Jerzego, że nie pojmują znaczenia ujawnienia aneksu, że lekceważą kwestie rozliczenia BK i w setkach innych spraw przyjmują milczenie PiS-u za dobrą monetę. Ale tu, wobec groźnego ultimatum niemieckiego, chodzi o rzecz najwyższej wagi - o przyszłość narodu i naszej państwowości. Na te wartości szykowany jest dziś zamach.
    Jeśli ci wyborcy nadal są niezdolni do poruszenia głupców mieniących się politykami, jeśli zadowala ich bełkot Kaczyńskiego i żałosne "inicjatywy" Waszczykowskiego, to - czy naprawdę zasługujemy na wolność?
    Tu również ujawnia się groza obecnej sytuacji.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  20. Pani Urszulo,

    Sytuacja jest poważna. Niemcy i Francja (ta druga raczej w roli kwiatka u kożucha)postawiły Europie ultimatum - budowa superpaństwa, rezygnacja z suwerenności i wszystkich atrybutów państwa narodowego, utrata kontroli nad granicami, armią itd.
    To jest projekt stworzenia Komuny - Związku Republik Europejskich,sporządzony według najgroźniejszych wzorców komunistycznych i nazistowskich.
    Istnienie dziewięciostronicowego dokumentu dowodzi,że zamachowcy przygotowali go wcześniej, przed Brexitem i oczekiwali tylko stosownej chwili, by wystąpić z ultimatum. Idę o zakład, że w projekcie tym maczali paluchy Rosjanie i był on przygotowany na gruncie sojuszu Moskwa-Berlin.
    Jest oczywiste, że żadne nowoczesne państwo, którego obywatele nie odczuwają skłonności samobójczych, nie może przystać na takie szaleństwo. Zakładam, że autorzy też mają taką świadomość.
    Można zatem przyjąć, że przedstawiono tak irracjonalny projekt tylko po to, by był "punktem wyjścia" w negocjacjach terrorystów z resztą państw unijnych. Nikt nie zarzuci Niemcom dyktatury, jeśli w duchy współpracy i konsensusu odstąpią od niektórych zapisów projektu. To jest istota tego zamysłu.
    Co w tej sytuacji zrobią władze III RP, dla których dogmat demokracji i unijnej integracji jest stokroć ważniejszy od polskiej racji stanu? Obawiam się, że nie zrobią nic i w żadnym zakresie nie narażą unijnym terrorystom. Z tym prezydentem, szefem MSZ i prezesem partii- to niemożliwe.
    Bo, co należałoby zrobić, wie każdy rozumny człowiek.
    Żądanie wykluczenia Niemiec i Francji z gremiów unijnych oraz postawienie zarzutów karnych autorom antyeuropejskiego projektu, byłoby pierwszym, sensownym krokiem. Jeśli żądania zostaną odrzucone - opuszczenie niemieckiego protektoratu i budowa nowej wspólnoty europejskiej. To byłaby rola polskich władz.
    Każde inne działanie jest dziś na szkodę państwa polskiego i polskich obywateli.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musieli przygotowywac wczesniej. Przepisali Manifest z Ventotene:
      https://pl.wikipedia.org/wiki/Manifest_z_Ventotene
      Lewacy nie mysla... Lewacy podazaja za generalisimusem:
      https://en.wikipedia.org/wiki/Spinelli_Group
      Oczywiscie z tego kolchozu trzeba sie wycofac jak najszybciej, ale to bedzie kosztowalo. Lewacy zmienili taktyke: zamiast Konstytucji Europejskiej robia "male kroczki" (zaba wyskoczy z wrzatku od razu, ale jak sie powoli wode podgrzewa to sie da ugotowac bez "protestow"). Troche mnie smuci porazka Macierewicza, bo na szczycie NATO nic sie nie stanie, bo "z uwagi na zmiany, nie bedzie zmian". Obama nie podskoczy bo lewak. Clintonowa/Radomska bedzie "sie odprezala z Rosja bo to zydokomuna" ("im gorzej tym lepiej"), a Trump jest izolacjonalista i bazy amerykanskie w Europie zlikwiduje, bo po jakiej cholery ma tych lewakow bronic (z socjalistami z PiSu gadac nie bedzie). W Hameryce tez talentu brakuje, oj brakuje...
      Jasiu z Hameryki

      Usuń
  21. Już dawno powinny trwać protesty i akcje plakatowe potępiające eurokołchoz np.pod warszawskim adresem ul.Jazdów 12 i ul.Piękna 1 (bo adres ul.Belwederska 49 to jakiś zakazany po Marszu 2012').Oraz manifestacje poparcia i akcje plakatowe pod warszawskim adresem ul.Kawalerii 12. A "klasa polityczna" ? - do swoich izb.Ciekawe,czy w okresie "przedszczytowym" błaszczaki użyli by ZOMO lub "służb oczyszczających" do zrywania plakatów. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wsojtek,

      A któż miałby zorganizować te marsze? Nie ma żadnych inicjatyw społecznych, a partia rządząca nie odważy się na takie działania.

      Usuń
  22. Panie Aleksandrze,

    Wczoraj, kiedy pisałam komentarz, nie potrafiłabym sobie nawet wyobrazić tak szatańskiej prowokacji. Ale dzisiaj, kiedy zamachowcy odkryli karty (projekt paktu: IV Rzesza - Moskwa, z doczepioną jako alibi Francją - odpowiednikiem kolaboranckiego rządu Vichy), podobnie jak Pan doskonale zdaję sobie sprawę z powagi i grozy sytuacji.

    Nie mieści mi się w głowie, żeby ktokolwiek będący przy zdrowych zmysłach mógł "pertraktować" z unijnymi terrorystami, czy przystawać na ich "wielkoduszne" łagodzenie skrajnych punktów ultimatum.

    Każdy rząd, kierujący się racją stanu oraz interesem i dobrem własnego narodu, powinien z pogardą odrzucić bezczelny projekt uzurpatorów z Brukseli (de facto z Niemiec i Rosji) i postąpić zgodnie z Pańskimi sugestiami:

    1. Wystąpić o wykluczenie Niemiec i Francji z UE.
    2. Postawić przed Europejskim Trybunałem antyunijnych dywersantów - Jeana Marca Ayrault oraz Franka-Waltera Steinmeiera.
    3. W wypadku odrzucenia żądań - opuścić UE pod niemieckim protektoratem i zacząć tworzyć nową wspólnotę europejską - wspólnotę wolnych, suwerennych państw.

    Jednocześnie, wiedząc gdzie żyję i obserwując dotychczasowe asekuranckie i tchórzliwe wystąpienia naszych przywódców - J. Kaczyńskiego, B. Szydło, czy pozorowane działania W. Waszczykowskiego oraz - co najważniejsze! - całkowity brak reakcji ze strony prezydenta RP** - jestem pełna najgorszych przeczuć i skłonna przyznać Panu rację: ONI NIE ZROBIĄ NIC!

    Sprzeciwienie się eurokratom, czy stawianie im wymagań, jest niewyobrażalne dla naszych władz. Stać je tylko na napuszone pustosłowie, kierowane do ludzi, którym podobno służą!

    **zamiast prezydenta nonszalancko i lekceważąco wypowiada się jego rzecznik prasowy - M. Magierowski:

    Cytuję za TVP.INFO:

    "– Ja podchodzę do tej propozycji ze spokojem. Nic nowego, nic ożywczego w tym dokumencie nie ma. Myślę, że debata na temat tego superpaństwa po 2-3 dniach wygaśnie – tak Marek Magierowski, dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta komentował informację, do której dotarły program „Minęła dwudziesta” i portal tvp.info."

    Pozdrawiam Pana serdecznie

    PS. Przepraszam, że odpowiedź dopiero teraz, ale w trakcie jej wpisywania nieoczekiwanie wyłączono mi internet. Odmawia mi też usług wyszukiwarka Google, ale na szczęście istnieją inne.

    OdpowiedzUsuń
  23. Na marsze/protesty KODerastow przyjdzie wiecej osob niz na marsze przeciw opieszalosci PiSu. Moze to i dobrze, choc juz sam nie wiem czy sie z tego cieszyc jak slysze "'dobra zmiane' dla Europy".

    OdpowiedzUsuń
  24. Pani Urszulo,

    W tych dniach możemy podziwiać imponującą słabość grupy rządzącej i skutki mitologii "georealizmu".
    To jest ważne doświadczenie i gdyby tylko zostało dostrzeżone przez Polaków, mogłoby uleczyć nas z wielu mitów związanych z PiS-em.
    Proszę zauważyć, że jedyną reakcją na próbę wystąpienia WB z UE jest lament, kreślenie negatywnych scenariuszy, obawy przed zwiększeniem roli Niemiec oraz wizja "szampanów otwieranych w Moskwie". Tak reagują "elity" tego państwa.
    W tym zalewie pustosłowia, głupoty i lamentu, nikt nie zada pytania - a jaka jest rola Polski, 40 - milionowego kraju, jednego z największych państw UE?
    Dlaczego wciąż, po blisko 30 latach od rzekomego zrzucenia jarzma komunizmu, po tylu "wspaniałych" zdobyczach III RP, nadal musimy upatrywać gwarancji suwerenności w jakiś strukturach europejskich, w zachowaniach obcych państw i rządów, w rozmaitych sojuszach, układach politycznych i konfiguracjach? Jak to możliwe, by wyjście Wielkiej Brytanii mogło wywołać tyle negatywnych skutków dla III RP i było postrzegane przez naszych polityków jako zapowiedź problemów?
    Prawdą jest, że żadne współczesne państwo nie jest samotną wyspą i setki relacji międzynarodowych składają się również na gwarancje bezpieczeństwa narodowego i status państwa.
    Ale tu dostrzegam reakcje niezwykle symptomatyczną. Ujawnia się nie tylko myślenie zależne od dogmatyki III RP (OS+integracja z UE), ale zachowania polityków, którzy nigdy nie odważą się na wizję Polski mocnej, samodzielnej i dyktującej warunki Europie. Ujawnia się postawa niewolnika, który wciąż karmi się obawami przed tym, co zrobią, powiedzą i zdecydują Obcy. Nie ma myślenia w kategoriach odwrócenia patologicznych relacji ani próby przejęcia inicjatywy.
    Nigdy też nie usłyszeliśmy, że istnieje granica, której - ze względu na racje narodowe i interes Polski, NIE WOLNO nam przekroczyć. Nikt nie ośmiela się powiedzieć, że nie chodzi dziś o żadne "reformy" UE, ale o niemiecki zamach na Europę, w którym Polsce NIE WOLNO brać udziału.
    Cóż po tym, że szef MSZ zwołuje spotkanie ministrów spraw zagranicznych w Warszawie, jeśli Polska nie potrafi/nie chce wykorzystać tego spotkania do przedstawienie własnego ultimatum i próby narzucenia swojego stanowiska?
    Co z tego, że odbywa się spotkanie ministrów spraw zagranicznych Grupy Wyszehradzkiej (w której podobno gramy rolę lidera), jeśli Waszczykowski godzi się na udział swojego przyjaciela, "nadzorcy" Steinmeiera, który straszy członków grupy niemieckim szantażem?
    Jakie znaczenie mają bajania pana Kaczyńskiego o "nowym traktacie", skoro jakiś niemiecki minister (Schaeuble) natychmiast rozstrzyga, że "mówienie o nowym unijnym traktacie jest stratą czasu"?

    Takie sytuacje pokazują rzeczywisty status III RP i naszą realną pozycję międzynarodową. To jest efekt prowadzenia polityki opartej na mitologii "georealistów". W takich sytuacjach okazuje się, że nie tylko nie stać nas na atak i przejęcie inicjatywy, ale nie stać nas nawet na obronę.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. W tym zalewie pustosłowia, głupoty i lamentu, nikt nie zada pytania - a jaka jest rola Polski, 40 - milionowego kraju, jednego z największych państw UE? Dlaczego wciąż, po blisko 30 latach od rzekomego zrzucenia jarzma komunizmu, po tylu "wspaniałych" zdobyczach III RP, nadal musimy upatrywać gwarancji suwerenności w jakichś strukturach europejskich, w zachowaniach obcych państw i rządów, w rozmaitych sojuszach, układach politycznych i konfiguracjach? Jak to możliwe, by wyjście Wielkiej Brytanii mogło wywołać tyle negatywnych skutków dla III RP i było postrzegane przez naszych polityków jako zapowiedź problemów?

      Panie Aleksandrze,

      Odpowiedź jest tylko jedna: winne jest ponure dziedzictwo komunizmu oraz wszczepiane od trzydziestu lat poczucie niższości, które przekłada się bezpośrednio na brak asertywności, samodzielności oraz zgubne przyzwyczajenie do wykonywania poleceń "z góry". Dostrzegam też niezrozumienie przez ten rząd (poza nielicznymi wyjątkami) - czym rzeczywiście jest "racja stanu".

      Dodatkowo: brak prawdziwej wiary w Polskę i Polaków i - rzecz jasna - wiary we własne możliwości. Poza tym: kompletne niezrozumienie wielkości, możliwości i aspiracji własnego narodu.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. * * *
      I jeszcze westchnienie - za Wieszczem:

      Daj nam poczucie siły
      i Polskę daj nam żywą,
      by słowa się spełniły
      nad ziemią tą szczęśliwą.

      Jest tyle sił w narodzie,
      jest tyle mnogo ludzi;
      niechże w nie duch twój wstąpi
      i śpiące niech pobudzi.

      Niech się królestwo stanie
      nie krzyża, lecz zbawienia.
      O daj nam, Jezu Panie,
      twą Polskę objawienia.

      O Boże, wielki Boże,
      ty nie znasz nas Polaków;
      ty nie wiesz, czym być może
      straż polska u twych znaków!

      Nie ścierpię już niedoli
      ani niewolnej nędzy.
      Sam sięgnę lepszej doli
      i łeb przygniotę jędzy.

      Zwyciężę na tej ziemi,
      z tej ziemi PAŃSTWO wskrzeszę.
      Synami my twojemi,
      błogosław czyn i rzeszę!

      Usuń
  25. Aleksander Ścios,
    do Pańskich uwag o zachowaniach rządu polskiego w obliczu Brexitu można dodać porównanie wypowiedzi (słusznej) J. Kaczyńskiego w sprawie odpowiedzialności Niemiec za wojnę (Białystok), i jednoczesnego poparcia przez tegoż J. Kaczyńskiego pomysłu wspólnej armii europejskiej i wspólnego prezydenta europejskiego. Historyczne podkreślenie zagrożeń przyniesionych przez niemiecką dominację w Europie przesłanką do poparcia niemieckiej dominacji w Europie? Sam pomysł, że Polska ma zrezygnować z własnej armii, jest moim zdaniem dyskwalifikacją dożywotnią dla tego polityka (Kaczyńskiego) , a przecież Kaczynski poparł też w wywiadzie także rezygnajcę z własnej polityki zagranicznej i granicznej.
    Z kimś takim nie zajedziemy daleko.

    Do świadomości szerszej opinii publicznej dopiero zacznie powoli docierać znaczenie tych wypowiedzi, ale charakterystyczna postawa mediów prawicowych najprawdopodobniej utrzyma część elektoratu w przekonaniu, że tak trzeba dla dobra Polski, i że ,,nie można przeszkadzać naszym, bo będzie źle".

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  26. Panie Aleksandrze,

    I co z tego, że prof. Legutko "obnaża dzisiaj w PE głupotę unijnych urzędników"? Jakbyśmy i bez tego nie wiedzieli, że ta czereda to pospolite chamy i zwyczajne, prostackie łomy, którym tylko dzięki dzikim apanażom (opłacanym bez protestu [!] przez "zasoby ludzkie", którymi władają) - i brakom jakichkolwiek zahamowań, typowych dla zlewaczałego prostactwa, udaje się narzucić przekonanie, że są panami świata. A wystarczyłoby - zamiast "obnażać" dać jednemu, czy drugiemu po bezczelnych pyskach - jak zwykło się kiedyś robić z aroganckimi parobkami - i byłby święty spokój.

    Albo przypomnieć Frau Bundeskanzlerin - skąd jej ród oraz skąd wzięła się władza "dziewczynki od Kohla"? Niezależnie od tego, czy sobie na biurku carycę Jekaterinę II w ramkach postawi, czy kanclerza Hitlera, a nawet samego cara Putina - i tak dobrze wiemy, co o niej myśleć.

    W polityce - przeciwnie niż na wojnie, gdzie udają się często rzeczy szalone - istnieje zasada: lepszy jest dystans i brak działań, skoro wiadomo, że nie ma najmniejszych szans na wygraną. Tymczasem niezawodny (nieudolny?) PiS, nie widząc że tylko się ośmiesza, złożył dziś w PE "ustną poprawkę do rezolucji ws. Brexitu, zakładającą odwołanie Jean-Claude’a Junckera ze stanowiska szefa Komisji Europejskiej. Poprawka była jednak z góry skazana na porażkę i przepadła. Przyjęto za to rezolucję, która wzywa brytyjskiego premiera Davida Camerona, aby już podczas obecnego szczytu unijnych przywódców złożył wniosek o wyjście Wielkiej Brytanii z Unii."

    Do pseudo-działań min. Waszczykowskiego od dawna nie przywiązuję najmniejszej wagi, uważam, że jest to osoba próżna, łasa na splendory, (jeszcze bardziej niż prezydent Duda), poza tym bezdennie naiwna, żeby nie napisać: głupia. Dlatego tak łatwo jest go ugnieść jak plastelinę, wystarczy że "ugniatającym" jest sam eurokrata Steinmeier, który mu najzwyczajniej imponuje i którego rozkazy potulnie wypełnia, nie zastanawiając się, czy są zgodne z polską racją stanu. Po prawdzie: wcale nie jestem pewna, czy on wie, co to takiego ta "racja stanu"?

    Na "kontrolną asystę" Steinmeiera podczas poufnego chyba spotkania Grupy Wyszehradzkiej - musiał przecież min. W. wyrazić zgodę? - Naturalnie od razu zwróciłam na to uwagę, ale wskutek kłopotów z internetem poniechałam dodatkowego wątku.

    Zaimponowała mi uwaga w komentarzu pana Przemka Łośko i jego iście kawaleryjski rozmach! :-)

    Cyt. "sprawy największe rząd pozostawił odłogiem. Nie tylko rząd, ale również lider partii rządzącej nie posiada wizji Polski za 50, 100, 200, 500 lat".

    Panie Przemku drogi! Byłabym zachwycona, gdyby nasi rządzący posiadali taką wizję choćby na 5-letnią kadencję! Ale o niej ani widu ani słychu. Dominuje chaos, bezhołowie i "dojutrkowość", choć przyznaję, że spokojne, bez fajerwerków, działania niektórych ministrów (np. pani min. Anny Zalewskiej z MEN) są prowadzone bez zarzutu, w dodatku "z pomyślunkiem". Jakże odmiennie od ciastowatego min. Gowina od nauki i szkolnictwa wyższego, który zamiast samodzielnie i twardo reformować to zdeprawowane, w znacznej mierze skomunizowane i usiane agenturą środowisko - ogłasza konkursy na wymyślenie reform przez przedstawicieli tego właśnie środowiska!

    cz. 1.

    OdpowiedzUsuń
  27. In plus zapisuję jeszcze MON i działania pana min. Antoniego Macierewicza: precyzyjnie zaplanowane, wykonywane odważnie i z rozmachem, w dodatku to arbiter elegantiarum obecnego rządu. :)) Zauważam jednak z przykrością, że pan minister ma coraz bardziej ograniczaną swobodę działań, domyślam się - co i kto jest tego przyczyną.

    O ministrach od służb, czy od spraw wewnętrznych - kluczowych dla każdego państwa - szkoda nawet strzępić języka. Min. sprawiedliwości - j.w. Mogłabym tak jeszcze długo, ale czas goni, więc na tym, na razie, zakończę ten i tak przydługi wywód.

    Pozdrawiam serdecznie, Panie Aleksandrze - wczoraj szczerze podziwiałam łatwość i precyzję, z jaką potrafił Pan przeniknąć zamiary unijnych przywódców, a potem jasno nam je wytłumaczyć. Większość dzisiejszych komentarzy utytułowanych i zapewne nieźle opłacanych "specyalistów" opiera się na Pańskich ustaleniach!

    Dołączam pozdrowienia dla wszystkich czytelników i komentatorów.

    PS. Natomiast pan prezes Kaczyński bez żenady oświadcza: "Trzeba zrobić wszystko by Wielka Brytania nawet nie tyle powróciła do Unii, lecz by w niej została" - całość wypowiedzi - TUTAJ

    cz. 2.

    OdpowiedzUsuń
  28. Pani Urszulo,

    może tym razem przytoczę bajkę, którą napisałem dekadę temu. Zamiast limeryku. Powinienem ją dedykować miłośnikom koncepcji Weltgeista, a może nawet i większej ilości miłośników bezkompromisowych idei. Oto bajka:



    Mechaniczny anioł

    W dalekiej, dalekiej przyszłości, na odległej planecie mieszkał król, który miał siedemset siedemdziesiąt siedem żon. Jego poddani, Wonomi żyli coraz dłużej, już nie sto, ani nie dwieście lat, ale pięćset, sześćset i siedemset. Przeszczepy zrobiły swoje, sztuczne kończyny, brzuchy i głowy były o wiele trwalsze od białkowych, poza tym posiadały rządową gwarancję, więc bez nadmiernych kosztów można było reperować swoje ciało, i to właśnie – za perswazją i z rozkazu miłosiernie im panującego króla - Wonomi robili.

    W tak samo odległej przyszłości, na innej, ale także odległej planecie, żył król, który miał jednego męża. Ludzie na tej planecie nie żyli długo, może siedemdziesiąt, może osiemdziesiąt lat, ale żyli szczęśliwie. Z ich życia bowiem został wyeliminowany przypadek. Panujący przed wiekami król zarządził, że każdy jego poddany musi uzyskać zgodę na ważną decyzję życiową, a zwłaszcza na wszelki kontakt z innym poddanym. Dzięki ofiarnej pracy królewskich ministrów i urzędników, w niedługim czasie powstało tysiące wzorów formularzy na każdą, życiową okoliczność.

    Mały chłopiec przymknął oczy. Leżał na brzuchu w trawie, a liśćmi wielkiego orzecha kołysał późnosierpniowy wiatr. Było ciepło, wkrótce miały skończyć się piękne wakacje. Chłopiec spojrzał jeszcze raz na dwa włoskie orzechy, które trzymał w dłoniach. Na jednym znajdowało się królestwo Wonomi, na drugim lud, któremu jeszcze nie nadał nazwy. Po namyśle, postanowił, że nazwie go
    Telipinowie, a to na cześć syna króla pogody, o którym opowiadał ojciec. Ojciec był bez wątpienia królem pogody i bez wątpienia chciał tworzyć szczęśliwe światy, więc i mądry maluch tylko takie światy chciał otaczać opieką.

    Zbadawszy owoce, chłopiec nabrał przekonania, że umie uczynić życie ich mieszkańców jeszcze szczęśliwszym. Wziął jednego z mędrców Wonomi – a nie było to łatwe, więc użył w tym celu lupy, której ojciec używał przy grawerce - i przeniósł do świata Telipinów. Król Telipinów z miejsca polubił ambasadora obcej cywilizacji i obsypał go szczodrymi podarkami. Chciał tylko wiedzieć w jaki sposób Wonomi wydłużają życie.


    OdpowiedzUsuń
  29. Ambasador Wonomi przekazał prośbę króla Telipinów władcy. Ten zdumiał się słysząc, że Telipinowie żyją spokojnie, bez jakichkolwiek konfliktów. Jeśli tylko Wonomi posiądą tak potężną magię będą żyć długo i szczęśliwie! - rozmarzył się. Bez dalszej zwłoki przekazał tajemnicę długowieczności w zamian za tajemnicę ładu.

    Wkrótce w królestwie Wonomi zaroiło się od formularzy – mężowie prosili króla o zgodę na kontakt ze swoimi żonami, żony zaś wnosiły o zezwolenie na kontakt z dziećmi. Sąsiedzi bombardowali ministrów prośbami o wieczorki zapoznawcze, kupcy błagali o zgodę na spotkanie z obsługą portu, księża wypisywali do urzędników wszystkich szczebli kilometrowe homilie sławiące pożytki ostatniej posługi. Wydawano zgody czasowe i jednorazowe, piętrzono trudności i je usuwano – wokół kolejnych miłościwie panujących rozbudowywał się urzędniczy dwór. Łańcuch decydentów stanowił o życiu i śmierci każdego Wonomi. Mimo tych drobnych przykrości, niemal zupełnie zlikwidowano przestępczość i przypadek – więc mieszkańcy królestwa żyli syto, dostatnio, planowo i długo, i chyba słusznie pisał żyjący pięćset pokoleń później kronikarz, że Wonomi zażywają szczęścia jakiego żadna inna nacja nigdy nie dostąpiła.

    Królestwo Telipinów dobrze znało uregulowane życie. Jednak życie długie - przyznajmy, nadzwyczaj nawet długie - zupełnie zaskoczyło mieszkańców. Wytworzenie wystarczająco trwałych przedmiotów użytku codziennego pochłonęło czas i fortuny wielu pokoleń, zaś regulacje majątkowe przyprawiały o zawrót głowy najbieglejszych nawet notariuszy i rzeczoznawców. Całkowicie odmieniło się rozumienie wychowania i twórczego życia, stare uczelnie z tradycjami padały jedna po drugiej lub rozbudowywały swoje wydziały do monstrualnych rozmiarów pragnąc zachować na posadach wszystkich swoich najznamienitszych wykładowców. W końcu, kolejny władca wprowadził obowiązek przebranżowienia – każdy obywatel po stu latach pracy w jednym zawodzie musiał opanować inny, całkowicie odmienny od dotychczasowego.

    Tak jak w królestwie Wonomi największym kłopotem była utrata niezależności, tak największym problemem Telipinów była pamięć. Wonomi od zawsze godzili się z tym, że zapominają życiowe decyzje, i że nie znają dzieciństwa. Każda metoda utrwalenia zdarzenia zawodzi, kiedy w pamięci zatrze się ślad emocji. Wonomi żyli chwilą – jeśli tak można mówić o stuletniej perspektywie pamięci i tym dokuczliwiej odczuwali utratę niezależności. Telipinowie zaś, utyskiwali na utratę pamięci, której nie osładzała długowieczność.

    Od momentu, w którym ambasador Wonomi przybył do królestwa Telipinu przeminęło tysiąc pokoleń. Z biegiem lat narastała niechęć obu królestw do siebie. Początkowo, oskarżały się nawzajem o świadome i niszczycielskie zakażenie kultury: Wonomi winili Telipinów o to, że podstępnie spowodowali, iż zwykły Wonomi utracił niezależność i całymi latami musi zmagać się z bezlitosną biurokracją. Telipinowie zarzucali Wonomi, że zabierając im pamięć odebrali ich życiu znaczenie. W końcu rozgorzał nowy, szczególnie ognisty spór o to, czy pierwsza była pamięć, czy też niezależność.

    Wonomi twierdzili, że praprzyczyną była niezależność, Telipinowie z kolei, że pamięć. Oficjalnie oba państwa żyły w kontrolowanej przyjaźni. Nikt z rządzących nie wyobrażał sobie, aby burzenie dotychczasowego, długowiecznego i bezpiecznego systemu miało jakikolwiek sens. Jednak potężniał sprzeciw wobec władzy: Wonomi chcieli z powrotem swojej niezależności, Telipinowie – pamięci. W obu krajach dochodziło do zamieszek, ludzie protestowali na ulicach.

    OdpowiedzUsuń
  30. Obawiając się rewolucji władze Wonomi i Telipinów włączyły najważniejszych przedstawicieli opozycji do rządów. Niedługo potem oba rządy oficjalnie ogłosiły, że głównym winowajcą zepsucia państwa jest adwersarz: Wonomi potępili Telipinów, Telipinowie Wonomi.

    Sprawy toczyły się szybko. Dziś już nie wiadomo, czy to Wonomi zaatakowali Telipinów, czy było odwrotnie. Oba narody starły się w śmiertelnej wojnie, zginęło wielu ludzi, rozbito większość domów, spalono uprawy, zniszczono mosty i przeprawy. Po kolejnej, strasznej i pustoszącej oba światy wymianie ognia, rządy mocarstw porozumiały się: zdecydowały, że wspólnie odbudują szczęśliwy świat.

    Obie strony miały jednak obawy, że powtórzy się zamach przeciwnika – jedni obawiali się utraty niezależności, drudzy pamięci. W głowach najuczeńszych uczonych obu nacji zrodził się pomysł budowy ogromnego, galaktycznego Anioła Stróża. On to miałby rozsądzać spory i czuwać nad szczęsliwością cywilizacji.

    Wysiłkiem woli, pracy i środków większym niż trzydzieści trzy drogi mleczne, stworzono Anioła Stróża. Nadano mu postać chłopca. Przez wiele pokoleń uczyli go najlotniejsi profesorowie, muzycy i luminarze wszelkich sztuk oraz rzemiosł. Telipinowie zaszczepiali chłopcu umiłowanie ładu i pamięci, Wonomi – niezależności i tolerancji. W końcu Telipinowie i Wonomi postanowili obdarzyć anioła wolną wolą i zezwolić mu na działanie. Sami zaś wrócili do swoich dawnych wartości – Wonomi porzucili formularze, Telipinowie przeszczepy.

    Któregoś dnia, może dwa tysiace, może pięć tysięcy pokoleń po przyjęciu wiedzy i otrzymaniu wolnej woli, chłopiec postanowił że zrobi późnosierpniowy ogród z ciepłym wiatrem i wielkim orzechem pośrodku. Potem położył się w soczystej trawie i wziął w dłonie oba światy. Przypominały mu włoskie orzechy. Wiedziony ciekawością oglądał je z bliska, najpierw gołym okiem, potem przez wielką lupę, którą podwędził z grawerni. Nigdy wcześniej tego nie dostrzegł, a teraz ze zdumieniem zauważył podobieństwo ludzi w obu światach. Postanowił wziąć jednego z nich i przenieść do drugiego świata. Przeniósł Telipina do świata Wonomi, miłośnika ładu do ludu niezależnych. Ciekawe, co z tego wyniknie, pomyślał zaaferowany, kiedy usłyszał głos:

    Hej! Młody marzycielu! Budyń czeka! Taki jak lubisz, czekoladowy!

    Więc pobiegł ile tchu, nie dlatego, że nie odmawia się ojcu i królowi pogody, tylko dlatego, że budyń jest pyszny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Prześliczna bajka. A jaka mądra!
      Dziękuję, już dawno nikt mi bajek nie opowiadał.

      - Czy nadal lubi Pan budyń czekoladowy? :-)

      Usuń
  31. PiS od początku miał takie samo zdanie na temat brexitu jak Gazeta Wyborcza i cały obóz targowicy. Teraz Kaczyński to jeszcze bardziej podkreśla: KLIK

    Pyt 1. Jak Polska powinna odpowiedzieć na wynik referendum w Wielkiej Brytanii?
    - Stało się coś bardzo złego, nie złego, ale bardzo złego.
    Pyt. 2. Polska chce zostać w Unii?
    - Oczywiście, że tak.


    Moje odpowiedzi:
    Pyt.1: Stało się coś bardzo dobrego. Toż to najczystsza demokracja, która zaczęła zanikać w socjalistycznej UE a w Polsce tak naprawdę nigdy nie istniała. Polska powinna odpowiedzieć poparciem Brytyjskiego sprzeciwu wobec tej biurokratycznej Unii.
    Pyt. 2: Cóż za pytanie. Polska to społeczeństwo. W demokratycznym kraju należałoby zapytać społeczeństwa. Jakkkolwiek społeczeństwo jest dość prounijne to kierunek, w którym zmierza unia jest wbrew ambicjom Polaków.


    Prezydent Europy.
    Prezydent Europy już jest. Ba, nawet „król”! A jego władzę podkreśla sam Kaczyński: Tusk ponosi bezpośrednią odpowiedzialnością za Brexit.
    Cóż, kiedyś to był Donald „nic nie mogę” Tusk. PiS miał poprzeć Tuska na następną kadencję ale okazuje się, że Tusk jak zechce to ho, ho, może nawet zrobić #germanexit! a tego Polska, pozbawiona niemieckiego buta (i buty) by nie zniosła. [sarkazm]
    Oberprezydent i obergenerałowie przedstawiane akurat w tym momencie przez Kaczyńskiego to aberracja (a nawet oberracja). Żołnierze Niezłomni i wszyscy powstańcy przewracają się w grobach.


    W różnych komentarzach często powtarza się obwinianie Camerona za to, że rozpisał referendum [sic!] Oderwanie elity od rzeczywistości i pogarda polityków dla społeczeństwa narasta.
    Tak też postrzegam m.in. sprowadzanie imigrantów i nakaz utrzymywania ich. To jest tak jakby powiedzieć: „wolimy wydać wasze pieniądze nawet na potencjalnych terrorystów niż na was, starych Europejczyków o starych poglądach. Jesteście niepotrzebni.”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego to spełniony sen Agnieszki Holland:

      "żeby wszystko było tak, jak było"

      Usuń
  32. Panie Aleksandrze,

    Przepisuję słowo w słowo z PAP:

    29.06.2016, Bruksela (PAP) - Nie chcemy zaskakiwać partnerów europejskich pospiesznie proponowanymi zmianami traktatowymi - powiedział w środę w Brukseli wiceszef MSZ Konrad Szymański. Zastrzegł też, że Polska nigdy nie zgodzi się na ograniczenie swobody przepływu osób.

    W środę trwa w Brukseli nieformalny szczyt 27 państw UE, bez Wielkiej Brytanii, poświęcony konsekwencjom Brexitu. Według Szymańskiego celem Polski na spotkaniu jest "budowanie przekonania liderów europejskich, że Brexit nie stał się przypadkowo, że są poważne powody, dla których do tego doszło i że to będzie wymagało odpowiedzi również ze strony instytucji europejskich i reformy Unii Europejskiej".

    Wiceminister zaznaczył, że polski rząd nie wyklucza, iż na pewnym etapie będzie to wymagało wprowadzenia dyskusji o zmianach traktatowych. "Moment w dyskusji na temat politycznych konsekwencji Brexitu z całą pewnością nie jest momentem, w którym należałoby zaskakiwać partnerów europejskich pospiesznie proponowanymi zmianami traktatowymi" - podkreślił Szymański.

    Zastrzegł, że "Polska nigdy nie złoży propozycji zmian traktatowych, które by w jakikolwiek sposób ograniczały cztery swobody: przepływu osób, usług, dóbr i finansów". "To działa w UE bez zarzutu i przynosi obywatelom i firmom wartość dodaną" - wskazał wiceszef MSZ. (PAP)

    = = = = = = =

    Nie wiem jak Pan, ale ja rozumiem z tego bełkotu, że żadnych renegocjacji nie będzie? Za to będą przydziałowi "emigranci"?

    PiS przez dwa dni stroszył pióra, po czym potulnie wrócił na unijne gumno, godząc się dodatkowo na elektrycznego pastucha.

    Od początku miał Pan rację. Oni nie zrobią nic!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  33. Dzisiaj poszedlem na http://niezalezna.pl/82579-premier-szydlo-po-szczycie-ue-rozwazanie-unii-kilku-predkosci-koniec-ue?page=1
    i sie zalamalem. PAD, Szczyglo, Waszczukowski i PISowscy poslowie PE gadaja cos o reformowaniu Unii. Pan Prezes JK mowi nawet cos o Armii Europejskiej (Armii Czerwonej) i Prezydencie Unii (1-szym Sekretarzu Komitetu Centralnego). Unia po Traktacie Lizbonskim ma osobowosc prawna, a prawa tworzone przez komisarzy europejskich (czlonkow Grupy Spinelli, czyli Komunistycznej Partii Zwiazku Sowieckich Republik Europejskich) sa nadrzedne w stosunku do praw tworzonych przez narodowe parlamenty. ZSRE jest juz faktem, a oni gadaja tak jakby to byly jakies mgliste projekty. Makrela mowi, ze Traktatu Lizbonskiego sie nie da dyskutowac/reformowac. Czyli Unii nie da sie reformowac, tak jak nie da sie stworzyc "kumunizmu z ludzka twarza". Z Unii mozna jedynie wystapic. A potem stworzyc z panstwami ktore sobie tego zycza jakas wspolnote gospodarcza. Byly takie proby na poczatku 90-tych stworzenia CEFTA, ale TW Bolek je zniszczyl bo chcial w sowieckich bazach robiz spolki z sowieckimi funkcjonariuszami Specnazu, i zrobil pucz czerwcowy.
    Chcialbym aby to byla tylko "duplomacja" a "dobra zmiana" myslala i robila swoje. Jestem cierpliwy, ale trace nadzieje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasiu Z Hameryki,

      To, co robi PiS ni ma nic wspólnego z dyplomacją. Nawet pojmowaną jako sztuka kłamstwa.
      Jaki przekaz płynie z niespójnych wypowiedzi polityków partii rządzącej, gdy prezydent martwi się o "efekt domina", prezes mówi o "nowym traktacie", a premier dywaguje o "reformie" UE?
      Nie znamy zresztą stanowiska PiS w sprawie Brexitu i przyszłości Unii, bo to, co dociera do nas jest zwykłym bełkotem, pozbawionym treści i konkretu.
      Nas powinno interesować jedno - czy ten rząd chce i potrafi obronić Polaków przed niemiecko-ruskim zamachem na Europę? Jakie kroki podejmie, by zablokować dyktat Berlina? Czy i jak zrewiduje stosunki z naszymi wrogami?

      Pozdrawiam

      Usuń
  34. Oj tam, oj tam! Wiele hałasu o nic. Zrobi się w UK następne referendum, a jak i ono nie przyniesie pożądanego rezultatu, kolejne. Do skutku. W końcu mamy "demokrację". Czyż nie?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  35. Wojciech Miara,

    Muszę Panu powiedzieć, że od dawna nie doszukuję się logiki w wypowiedziach pana Kaczyńskiego. Nie można tego robić w odniesieniu do polityka, który kieruje się wynikami tzw. sondaży i po siedmiu latach rządów reżimu PO-PSL publicznie informuje, że znów zawiódł się na D.Tusku.
    Wątpię natomiast, by to dzisiejsze "rozchwianie" polityków PiS, a osobliwie pana Kaczyńskiego, kiedykolwiek dotarło do świadomości elektoratu tej partii. Jak Pan trafnie zauważył -"charakterystyczna postawa mediów prawicowych najprawdopodobniej utrzyma część elektoratu w przekonaniu, że tak trzeba dla dobra Polski, i że ,nie można przeszkadzać naszym, bo będzie źle".
    Ta "charakterystyczna postawa" nie jest niczym innym, jak nachalną propagandą. Gdy trzeba - cenzurą. Śmiem twierdzić, że bardziej skuteczną niźli propaganda byłych reżimowców i ich mediów.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  36. Pani Urszulo,

    Pozwolę przywołać nieco dłuższy cytat:

    "Członkostwo w organizacjach międzynarodowych ,takich jak Unia Europejska czy Sojusz Północnoatlantycki powinno być traktowane jako narzędzie realizacji polskich interesów narodowych i stworzenia sprzyjającego nam środowiska międzynarodowego we współpracy z innymi państwami, a nie jako cel sam w sobie i kres polskiej podmiotowości.
    Realizacja tak określonych celów: bezpieczeństwa, statusu i obecności zapewni Polsce trwałą pozycję wśród państw gwarantujących swoim obywatelom pokój, możliwości rozwoju i współpracy
    z innymi narodami oraz ochronę naszych interesów na całym świecie.
    Zmiany na rzecz poprawy naszej pozycji międzynarodowej dzielimy na trzy kategorie: nowe prawo precyzujące obszary i formy gwarantowania suwerenności polskiego porządku prawnego i instytucjonalnego w ramach naszego członkostwa w organizacjach międzynarodowych takich jak np. Unia Europejska, zmiany ustawowe w zakresie organizacji i działania polskiej dyplomacji oraz nowe określenie zadań i koncepcji polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.
    Polska jest suwerennym państwem członkowskim organizacji międzynarodowej, jaką jest Unia Europejska. Członkostwo to ma przynosić Polsce, jak i całej organizacji, korzyści. Nie może być ono drogą do budowania struktur państwa federalnego (federacji). Części składowe federacji nie są bowiem państwami z prawnomiędzynarodowego punktu widzenia. Wraz z powstaniem takiego państwa, podmioty je tworzące tracą niepodległość. UE jest – i musi pozostać – organizacją międzynarodową; tylko i aż – organizacją międzynarodową, a zatem stowarzyszeniem suwerennych, tj. niepodległych, państw. Aktem, który dopuszcza stosowanie prawa UE na terytorium Polski jest Konstytucja RP. Ona zatem, jako akt nadrzędny, co stanowi jej art. 8 ust. 1, określa zakres i zasady
    stosowania tego prawa. Jej przepisy tworzą wzorce, z którymi muszą być zgodne wszystkie stosowane na jej terytorium regulacje, tak pochodzenia krajowego, jak i zewnętrznego.
    Dlatego też za jeden z fundamentów nowego porządku prawnego, przyjętego na rzecz realizacji celów polskiej polityki zagranicznej, uznajemy przyjęcie ustawy o wykonywaniu suwerenności państwa, która będzie szczególnie istotna w ramach polityki europejskiej. Jej celem będzie praktyczne rozwinięcie gwarancji dla realizacji zasady pomocniczości w ramach relacji Polska – Unia Europejska oraz zasady prymatu kompetencji narodowych w stosunkach z organizacjami międzynarodowymi, wedle traktatowej formuły, iż „kompetencja do określania kompetencji pozostaje zawsze
    przy państwie narodowym”.

    Prawda, że ładnie napisane? Mocno i jasno. A są zdania jeszcze mocniejsze. Jest to część sztandarowego dokumentu PiS, tzw. Programu 2014, w którym zaprezentowano wizję Polski zarządzanej przez partię pana Kaczyńskiego.
    Uważny czytelnik powinien dziś zapytać - kiedyż to rząd PiS przyjął (a choćby podjął prace) nad ustawą o wykonywaniu suwerenności państwa?
    Jak obecne bajdurzenia prezesa PiS i pani premier mają się do stwierdzenia, że "nasze członkostwo w UE powinno być traktowane jako narzędzie realizacji polskich interesów narodowych"?

    Oczywiście, nie oczekuję, by ta partia realizowała jakikolwiek "program". To są zwykle papierowe wabiki dla naiwnych. Wyborcom wystarczy spełnienie niektórych obietnic.
    Warto jednak uświadomić sobie, jak wygląda polityka PiS, w zderzeniu z realnymi problemami unijnymi, jak zachowują się ci ludzie w obliczu dyktatu niemieckiego i wizji straszliwego oskarżenia o prowadzenie "antyunijnej polityki".
    Było to już widoczne podczas kombinacji związanej z "raportami" KE i dyscyplinowaniem PiS-u na arenie unijnej. Dziś - ta słabość, koniunkturalizm i fałsz, są wyjątkowo rażące.
    W efekcie dochodzimy do stanu, który wyśmienicie Pani spuentowała - "wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego to spełniony sen Agnieszki Holland: "żeby wszystko było tak, jak było".

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  37. Marcin Ís,

    Tę praktykę "obwiniania" Camerona (nader powszechną) skomentowałem już w tekście słowami:
    "To jest polski obowiązek i nasz interes. Jeśli ktoś chce uprawiać dogmatyczny „georealizm” i przerzucać odpowiedzialność na państwa, które odważyły się wystąpić z Unii, postępuje jak pospolity tchórz szukający wytłumaczenia dla stanu niewolnictwa."
    Polityk, który mówi, że stało się coś "bardzo złego", bo oto społeczeństwo jednego z państw zdecydowało o wystąpieniu z UE, nie tylko nie rozumie prawdziwej demokracji, ale chce własną słabość usprawiedliwiać cudzą decyzją. Jeśli to ma świadczyć o klasie takiego polityka, jest dla niego więcej niż kompromitujące.
    Pańskie odpowiedzi bardzo mi się podobają. Tak myśli człowiek wolny. To zasadnicza różnica, dzieląca nas od świata "georealistów".

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  38. Panie Aleksandrze, wiem że za późno, ale może jeszcze komuś możemy przypomnieć jakie są podstawowe zasady przetrwania we wrogim środowisku albo raczej powiem wprost: w czasie wojny.
    W co należy bezwzględnie zaopatrzeć siebie i rodzinę, zeby jak najdłużej przetrwać. Rozważania geopolityczne zostawmy na chwilę, one przetrwać nie pomogą, nam potrzebne są instrukcji terenowe, walk w mieście i ...broń.
    Pozdrawiam z żalem ale przypominam o instrukcjach dla przyjaciół :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanna K.

      Nie bardzo rozumiem ten komentarz i proszę o uściślenie – o jakie "instrukcje dla przyjaciół", jakie walki i broń chodzi?
      Mój blog nie przypomina witryny prowadzącej szkolenia na wypadek wojny.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Witam! Przyjaciele to ci, którzy myślą i działają podobnie, np ludzie ze Związku Strzeleckiego. Ale rzeczywiście, postąpiłam niezręcznie wywnętrzając się akurat tutaj, ale zawsze lepiej wychodziło mi wykonanie niż planowanie :).Wycofuję komentarz. Dziękuję.

      Usuń
  39. Pewnego listopadowego dnia, dwa lata temu na Żarze, usłyszałem od Tomasza kawy - ojca Sebastiana, najwybitniejszego pilota szybowcowego w całej historii lotnictwa - takie zdanie:

    - Czas tworzenia już minął.

    Wypowiedział je z bezradną pewnością. Zdanie to padło w kontekście kolejnej regulacji Urzędu Lotnictwa Cywilnego, mającej na celu - jak zwykle - zwiększenie bezpieczeństwa, ale w długim terminie prowadzącej, czego obaj byliśmy pewni, do efektu przeciwnego. Kilka dni później, spanikowany, niedoszkolony uczeń-pilot wylądował Piratem w jeziorze, zaraz po starcie. Cudem nie utonął. Nie reagował na polecenia kierownika lotów, wydawane przez radio, lądował z wiatrem, doprowadził do przeciągnięcia szybowca na wyrównaniu. Na szczęście dla nas, personelu Górskiej Szkoły Szybowcowej, "papiery się zgadzały".

    Zgodnie z tymi "papierami" tenże uczeń-pilot miał prawo polecieć samodzielnie, mimo, że - jak to mawiamy - w uszach był zupełnie cieniuteńki.

    W czasach tworzenia, jak sądzę, nie poleciałby, mimo, iż wszystko zapisywane było wyłącznie w książeczce pilota i znacznie rzadziej. Nie było także Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

    Refleksja Tomka Kawy była, oczywiście, znacznie ogólniejsza. Dotyczyła współczesności w ogóle. Przypomniała mi się po pierwsze z powodu Brexitu, po wtóre dlatego, że znalazłem ten oto artykuł:

    http://ciekawe.org/2015/01/24/dokad-zmierza-ludzkosc-eksperyment-calhouna/

    Wielka Brytania ma jeszcze szanse wrócić do świata tworzenia. Świata, w którym twórcy nie są obarczani odpowiedzialnością za dyskomfort przeżuwaczy. W czasach tworzenia, jesli chciałeś podróżować, podróżowałeś na własne ryzyko, kiedy chciałeś mieć dom,zlecałeś jego projekt na własne ryzyko. Twórca tworzył, ryzykując karierę, zlecający ryzykował czas i pieniądze. W obecnym kształcie norm prawnych, ryzykuje wyłącznie twórca.

    Unijne normy zostały opisane celnie przez Orwell'a. Dlaczego chcemy się na nie godzić? Nie piszę: musimy. Niewielu jest takich, którzy odczuwają te normy jako przymus. Większość pragnie tych norm: uregulowanego życia, gwarantowanych zarobków i godzin pracy, gwarantowanej opieki medycznej. Co więcej, pragną tych zdobyczy nie tylko dla siebie, ale dla wszystkich! Także dla tych, którzy chcą żyć inaczej.

    Jak więszość idei, w polskim wykonaniu idea gwarantowanego sposobu życia jest biedna, zgrzebna, a najczęściej bolesna. Co mnie zdumiewa, to że osoba o takim potencjale intelektualnym jak lider partii rządzącej zdaje się tego nie dostrzegać. Że wręcz prze do przewidywalnej zgrzebności. Kto, na przykład, jest autorem pomysłu aby karać więzieniem za handel w niedzielę? W czyjej poprawnie pustej głowie narodził się ten koncept? Podaję przykład z brzegu, ale przecież są ich dziesiątki.

    Wyjdźmy z Unii w taki sposób, aby zachować zdolność swobodnego przemieszczania się - to jedyna zdobycz. Ale porzućmy szereg nonsensownych i nadmiernych regulacji. Ograniczmy wpływ nadregulacji i gwarancji na nasze życie. Żyjmy stwarzając: siebie, świat. A nie tylko odtwarzając regułki, nie tylko pilnując, aby te regułki odtwarzali wszyscy (spuścizna po komuniźmie).

    Uprośćmy prawo, a będziemy szybciej się rozwijać. Bo energia poświęcana na tworzenie legislacyjnych paści i kruczków do sukcesuich omijanie zostanie uwolniona do tworzenia wartości materialnych i niematerialnych. A jeśli te wartości zaczną ze sobą konkurować pomysłowością, użytecznością,urodą, jakością i ceną, a nie kruczkami prawnymi, sztucznymi barierami stworzonymi przez administrację i grupy wpływu, wtedy rozwój stanie się ważną, kto wie, czy nie najważniejszą siłą napędzającą jednostki i kraj.

    OdpowiedzUsuń
  40. Panie Przemku,

    Obawiam się, że przecenia Pan obecny potencjał intelektualny prezesa PiS. To już nie jest taki sam polityk, jakim był przed rokiem 2010 - rokiem zamachu smoleńskiego. Dzisiaj jest to człowiek wycofany, przesadnie ostrożny, chyba już niezdolny do śmiałych posunięć, a także - co piszę z prawdziwą przykrością - niezwykle chwiejny, często zmieniający zdanie, zanadto polegający na podszeptach niezbyt mądrych ludzi z najbliższego otoczenia. Na pewno wiele rzeczy się na to złożyło, ale moim zdaniem, najważniejsza była tragiczna śmierć Lecha Kaczyńskiego.

    Po 10 kwietnia często odnosiłam wrażenie, że Jarosław Kaczyński najchętniej rzuciłby w diabły całą tę politykę - zwyciężyło jednak poczucie odpowiedzialności za partię, którą stworzył i której od początku przewodził.

    W wymiarze ludzkim potrafię go doskonale zrozumieć, jednak mam pretensję o to, że nie postarał się o wychowanie i wypromowanie odpowiedniego następcy, przeciwnie: zaczął stawiać na ludzi, o których musiał wiedzieć, że to - w większości - tylko posłuszne miernoty.

    Przez lata większość decyzji podejmowali wspólnie: Jarosław i Lech Kaczyńscy. Dzisiaj Jarosław pozostał sam i chyba nie potrafi sobie z tym poradzić..

    Pozdrawiam

    PS. Proszę też przeczytać odpowiedź Aleksandra Ściosa dla pana Wojciecha Miary - z 29 czerwca, godz. 20:21. Jego opinia jest znacznie surowsza.

    OdpowiedzUsuń
  41. Kulczykowo forever?

    Panie Aleksandrze,

    Kulczyk dawno ziemię gryzie (jakoś nie wierzę w jego ucieczkę do ciepłych krajów, a Pan?), a w jego mieście najwyraźniej nadal rządzą (bezkarni) gangsterzy.

    Przecież człowiek opisywany "wPolityce" KLIK tą jedną wypowiedzią złamał chyba z 50 paragrafów. Dlaczego pan Ziobro nie wszczyna żadnych postępowań? Inna sprawa, że wojewoda, żeby było śmieszniej - z PiS, zamiast o to zabiegać - wyżala się po gazetach! KLIK.

    Żałosne

    - Osobna sprawa to decyzja Macierewicza o przywoływaniu ofiar Smoleńska w każdym apelu pamięci. Moim zdaniem: "co za dużo to niezdrowo" i decyzję AM uważam za zdecydowanie nieszczęśliwą. - Tu też ciekawa jestem Pańskiej opinii.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszula Domyślna,
      przepraszam, że wtrącam się do Pani wątku, ale zgadzam się z opinią w sprawie Smoleńska. Chodzi mi o to, ze albo zamach, albo katastrofa. Jeśli katastrofa, to nie kwalifikuje się do apelu poległych (który odnosi się raczej do ofiar zabitych przez wroga). Jeśli zamach, to apel poległych jest farsą, bo przecież jeśli minister uważa, że zamordowano delegację polską, to powinien to oznajmić społeczeństwu i podjąć zarówno politycznie, jak i administracyjnie poprzez podległe mu struktury odpowiednie dziłania: aresztowania i akty oskarżenia. Cały PiS, nie tylko AM, robi na mnie wrażenie, jakby chciał puszczać w sprawie Smoleńska oko do elektoratu: widzicie, komisja wykaże teraz ile tamci namącili - i co wy na to? To robią ludzie mający olbrzymią władzę, oczekujący chyba, że pani Wandzia, która zarabia 1600 zł rozliczy POPSL (w tym Smoleńsk) zamiast nich.
      Mam ich wszystkich - szczerze mówiąc - coraz bardziej dość, a Andrzeja Dudy, który dziś jak widzę, mocno rozczarował Pana Ściosa (twiter), już od dawna nie trawię.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    2. Wojciech Miara,

      We wrześniu 2015, w tekście "OPOZYCJA DEMOKRATYCZNA – CZYLI CONTRADICTIO IN ADIECTO" napisałem wprost:
      "Z partią pana Kaczyńskiego nie wiążę nadziei na odzyskanie Polski. Jako część systemu politycznego III RP, nie jest ona zdolna do zerwania z fałszywą mitologią i nie chce obalenia magdalenkowego porządku. Nie ma w niej „oferty dla radykałów”, o którą prosiłem w jednym z lipcowych tekstów. Odzyskanie władzy przez PiS, może prowadzić do dobrych zmian i polepszenia życia moich rodaków, nie zakończy jednak państwowości komunistycznej hybrydy."
      Podobnie oceniałem prezydenturę A.Dudy, jeszcze nim objął to stanowisko.
      Nie mogę więc czuć się "mocno rozczarowany" postawą prezydenta.
      Odczuwam natomiast gniew na arogancję i zakłamanie tego człowieka.
      Odczuwam smutek, że tak traktowany jest święty Jerzy.
      Odczuwam przerażenie widząc głupotę i zaślepienie moich rodaków - tak wielkie, że ponad własne dobro, ponad przyszłość naszego kraju i ponad ofiarę księdza Jerzego przedkładają bałwochwalczą wiarę w małego człowieczka i troskę o jego dobre samopoczucie.

      Usuń
    3. Wojciech Miara,

      Pan jest zawsze mile widziany. :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  42. Dalej za wP - i TT AŚ

    KLIK

    Dzisiejsza wypowiedź K. Szymańskiego* unaocznia w całej krasie strategię partii władzy.

    Przez 8 lat PiS-u w charakterze "bezwzględnie konstruktywnej opozycji" - naczelnym hasłem było: "NIE DAJMY SIĘ SPROWOKOWAĆ!".

    Obecnie, powszechne staje się: "Żadnych resentymentów, a już broń Boże, odwetów!" - nawet w sprawach tak oczywistych jak konieczność rozliczenia Tuska za niszczycielskie rządy PO/PSL. Zamiast tego Tusk będzie promowany na kolejną kadencję przewodniczącego UE.

    Czuję, że następna - realizowana już podobno przez TVP - będzie panaprezydentowa: "Powszechna zgoda i życzliwość wzajemna" - z przewagą uszczęśliwiania opozycji wraz z jej elektoratem.


    * dopiero teraz do mnie dotarło, że to v/min MSZ, byłam przekonana, że europoseł; tak czy siak - postać bardzo nieciekawa

    OdpowiedzUsuń
  43. przemek łośko,

    Czas wolności już minął.
    To, o czym Pan napisał wynika z deficytu wolności. Jeśli traktujemy jako naturalne ograniczenia nakładane przez „unijne normy” i bez sprzeciwu pozwalamy odzierać się z człowieczeństwa, to dlatego, że nie potrafimy sprostać wyzwaniom wolności.
    Boimy się jej i rezygnujemy z jej darów na rzecz nieokreślonej "wspólnoty". Nadaliśmy miano wolności własnej głupocie i słabościom, ale nie chcemy korzystać z największego atutu – prawa do dokonywania wyborów w zgodzie z sumieniem.
    Minął też czas samodzielności – tej elementarnej odwagi w podejmowaniu decyzji i zgody na ponoszenie konsekwencje. Cechy ludzi dojrzałych i wolnych. Tego boimy się najbardziej – stąd rozkwit rozmaitych kolektywów i gremialnych „ciał decyzyjnych”, które wspólnie i w porozumieniu mają decydować za nas.

    Ponieważ współczesna demokracja nie ma nic wspólnego z wolnością, a jeszcze mniej z samodzielnością, uczyniono z niej żałosnego bożka i nadano cechy normy moralnej.
    Dlatego nie mogę pokładać nadziei w działaniach ludzi takich jak J.Kaczyński, który normą (nieistniejącej w III RP) demokracji usprawiedliwia obecność obcych, zdrajców i kanalii. Tak nie wolno czynić. Takim osobom, demokracja zstępuje prawdziwą wolność i trudną odpowiedzialność. Taką skazę próbują nam zaszczepić.

    OdpowiedzUsuń
  44. Pani Urszulo,

    W Poznaniu zawiniła Policja, ale o tym nie wolno dziś mówić. Ta formacja jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo uczestników uroczystości państwowych i ona powinna zadbać o zatrzymanie osób łamiących prawo.
    Oczywiście, że złamano mnóstwo art. kodeksu karnego – od przepisów mówiących o złośliwym przeszkadzaniu uroczystościom, po przestępstwo udaremniania przeprowadzenia zgromadzenia.
    Przypomnę, że jeszcze przed trzema laty ta sama Policja ścigała młodzież za zakłócanie ruskich hucp i okrzyki –„precz z komuną”. Broniła też spokoju komunistycznych bandytów i prześladowała ludzi krytykujących reżim. To jednak był okres „błędów i wypaczeń”. Dziś mamy kwitnącą demokrację, co oznacza, że byle żul może drzeć mordę podczas apelu pamięci za ofiary komunizmu.
    Ponieważ Błaszczak jest beznadziejnym i słabiutkim szefem resortu, bywa nie tylko rozgrywany przez policyjne sitwy, ale wystawiany na rozmaite prowokacje. Za to, co wydarzyło się podczas uroczystości Czerwca 56 powinien „polecieć” komendant poznańskiej Policji i funkcjonariusze odpowiedzialni za ochronę tego zgromadzenia. Ale takiej refleksji nie ma i nie będzie. Wmawia się Polakom, że od czasu „dobrej zmiany” ta formacja działa wyśmienicie i dba o nasze bezpieczeństwo. Obyśmy nie musieli weryfikować tych kłamstw na własnej skórze.
    Dziś zaś głupcy wylewają lamenty w mediach i są zaskoczeni, że łajdacy zachowują się jak na łajdaków przystało. To jedyna reakcja, na jaką stać przedstawicieli „dobrej zmiany”.
    Za szczególnie niesmaczne uważam natomiast wystąpienie środowiska AKO. Czytając ten tekst odniosłem wrażenie, że główna troska autorów dotyczyła „rozgoryczenia” pana prezydenta i był on próbą przeproszenia go za zaistniałą sytuację. Być może, podczas tej uroczystości pan Duda poczuł jakiś dyskomfort, ale czy na tym polegał problem? Nie znalazłem tam troski o odczucia zwykłych mieszkańców Poznania ani wzmianki o sprofanowaniu pamięci ofiar komunizmu.

    cdn

    OdpowiedzUsuń
  45. cd

    Polecenie ministra obrony narodowej o odczytywaniu podczas apelu z asystą wojskową nazwisk ofiar Smoleńska uważam za rzecz oczywistą, słuszną i konieczną. Dziwię się Pani opinii - "co za dużo to niezdrowo".
    Przypomnę, że treść apelu wygląda następująco:
    „Wzywam wszystkich polskich patriotów - żołnierzy, funkcjonariuszy, urzędników, duchownych, obywateli, którzy swoją służbą i pracą utrwalali wolność, suwerenność i niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej, a wypełniając patriotyczny obowiązek, odeszli na wieczną wartę.
    STAŃCIE DO APELU! CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!
    Przywołuję do nas Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Zwierzchnika Sił Zbrojnych, Lecha Kaczyńskiego wraz z Małżonką, Marią Kaczyńską oraz ostatniego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie, Ryszarda Kaczorowskiego.
    STAŃCIE DO APELU! CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!
    Wzywam szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generała Franciszka Gągora, dowódcę Sił Powietrznych generała pil. Andrzeja Błasika, dowódcę operacyjnego Sil Zbrojnych generała Bronisława Kwiatkowskiego, dowódcę Marynarki Wojennej admirała floty Andrzeja Korwetę, dowódcę Wojsk Lądowych generała broni Tadeusza Buka, dowódcę Wojsk Specjalnych generała broni Włodzimierza Potasińskiego oraz dowódcę Garnizonu Warszawa generała dywizji Kazimierza Gilarskiego.
    STAŃCIE DO APELU!CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!
    Przywołuję Biskupa Polowego Wojska Polskiego generała broni Tadeusza Płoskiego, Prawosławnego Ordynariusza Wojska Polskiego abp. generała dywizji Mirona Chodakowskiego oraz pełniącego obowiązki Naczelnego Kapelana Ewangelickiego Wojska Polskiego ks. generała brygady Adama Pilcha.
    STAŃCIE DO APELU!CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!
    Wołam wszystkich, którzy w tragiczny poranek 10 kwietnia 2010 roku zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, w drodze na obchody rocznicy Zbrodni Katyńskiej. Wiernie pracowaliście dla Polski i zginęliście, wypełniając patriotyczny obowiązek. Pamięć o Waszej służbie dla Ojczyzny i tragicznej śmierci pozostanie na zawsze w sercach rodaków!
    STAŃCIE DO APELU! CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!

    Uważam, że Wojsko Polskie ma obowiązek czcić pamięć o swoich zwierzchnikach i dowódcach – poległych w służbie Ojczyźny. Obowiązek tym większy, że przez ostatnie lata temat Smoleńska oraz pamięć o prezydentach i dowódcach, były ignorowane i odrzucane. Robiono to z całą premedytacją, dbając, by sprawa smoleńska i wspomnienie o ofiarach „nieludzkiej ziemi” zniknęły ze świadomości polskiego żołnierza. To był akt historycznej zdrady.
    Polecenie ministra służy zatem przywróceniu stanu właściwego i naturalnego i nie jest żadną fanaberią. Żołnierze muszą pamiętać o swoich dowódcach i bohaterach. Tak buduje się tożsamość i poczucie wspólnoty narodowej. Tak było w II Rzeczpospolitej i do takiej normy należy dążyć obecnie.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze,

      W sprawie apelu pozostaję przy swoim zdaniu. Z kilku powodów; napiszę o najważniejszym.

      "Wołam wszystkich, którzy w tragiczny poranek 10 kwietnia 2010 roku zginęli w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, w drodze na obchody rocznicy Zbrodni Katyńskiej. Wiernie pracowaliście dla Polski i zginęliście, wypełniając patriotyczny obowiązek. Pamięć o Waszej służbie dla Ojczyzny i tragicznej śmierci pozostanie na zawsze w sercach rodaków!"

      Wobec tego pytam: czym zasłużyli się dla Polski ci, dla których ojczyzną była przede wszystkim "ojczyzna proletariatu"?

      Pozwoli Pan, że nie będę rozwijać wątku, ani wymieniać nazwisk.

      Pozdrawiam

      Usuń
  46. Nawiązując do tt AŚ dotyczącego postawy prezydenta Dudy ws. petycji, w sieci znalazłam to:

    https://www.youtube.com/watch?v=1KQRJFV8k4o

    Warto posłuchać, nie chce mi się streszczać tego bełkotu "gwiazdy dziennikarstwa". Ważne jest tylko to, jak ONI rozkładają teraz akcenty - jak należy "prawidłowo" interpretować posunięcia władz PiS ws. śledztwa dot. Zbrodni Założycielskiej III RP.

    Co do perspektyw objęcia śledztwa przez prokuratora Witkowskiego, to znacznie większą wagę mają odpowiedzi udzielone przez ministerstwo sprawiedliwości i IPN głównemu zainteresowanemu - prokuratorowi Witkowskiemu.

    Na spotkaniu z czytelnikami prokurator w dniu 28 czerwca powiedział:

    "Drodzy Państwo, życie w międzyczasie dopisało ad vocem do książki "Szukając sprawców zła". W tej części, w której rozstrzygnięcia najpilniej oczekiwałem.
    W dniu 22 czerwca 2016 roku - jutro będzie tydzień, jak to się stało - ogłoszone zostało oficjalne stanowisko Prokuratury Krajowej, że brak jest podstaw formalno-prawnych do przyjęcia śledztwa dotyczącego uprowadzenia i zabójstwa bł. ks. Jerzego Popiełuszki z IPN do Prokuratury Krajowej celem dalszego prowadzenia - o co najbardziej zabiegałem.
    Jednocześnie dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu stwierdził wobec mnie, że nie widzi możliwości powierzenia mi prowadzenia tej sprawy w ramach struktur IPN."

    Film: https://www.youtube.com/watch?v=LqzCiZvuCr4

    Nie chcę podejmować dyskusji na temat "walorów" intelektualnych szefa partii PiS, o tym, czy jest chwiejny, czy sobie radzi, czy nie. Dla mnie, w tej chwili, wszystkie siły polityczne, łącznie z partią "dobrej zmiany", są strażnikami układu zawiązanego przy Okrągłym Stole.

    Pozdrawiam wszystkich

    OdpowiedzUsuń
  47. Pani Iwono,

    Cytowana przez Panią wypowiedź prokuratora Witkowskiego zamyka sprawę. Od wielu miesięcy, na tym blogu przewidywaliśmy taki finał.
    Chcę dziś wyraźnie napisać - co oznacza decyzja o zaniechaniu wyjaśnienia zbrodni założycielskiej III RP. Uważam, że mam do tego prawo - z uwagi na dziesiątki tekstów poświęconych tematyce zabójstwa księdza Jerzego i tyluż tekstach opisujących działania wojskowej bezpieki. Po osobistych doświadczeniach związanych ze świętym Jerzym.
    Pisałem o tym obszernie w kwietniowym tekście "ZBRODNIA ZAŁOŻYCIELSKA III RP MUSI ZOSTAĆ WYJAŚNIONA", ale dziś chciałbym dopowiedzieć rzecz najważniejszą.
    Trzeba sobie uświadomić, że odrzucenie postulatu wyjaśnienia tej zbrodni oznacza, iż partia Jarosława Kaczyńskiego oraz prezydent Andrzej Duda, są nie tylko (jak Pani trafnie napisała)strażnikami układu zawiązanego przy Okrągłym Stole, ale stają się zakładnikami środowiska byłych WSW/WSI.
    Sprawa zabójstwa Kapelana Solidarności ma moc zniszczenia całego porządku III RP. Tylko ona ukazuje rzeczywisty fundament tego państwa i wyjaśnia zasady rządzące triumwiratem bandytów, zdrajców i tchórzy. Kto nie chce dotykać tej sprawy, sankcjonuje najgorsze patologie komunistycznej sukcesji i chroni interesy sprawców i mocodawców zabójstwa.
    Jak wynika ze śledztwa prowadzonego przez prok.Witkowskiego, należy ich szukać wśród ludzi wojskowej bezpieki. Tych samych, którzy już na początku "transformacji ustrojowej" stali się właścicielami i beneficjentami tego państwa i poprzez swoją agenturę nadzorowali kolejne rządy. Tych samych, którzy przyczynili się do wystawienia prezydenckiej kandydatury B.Komorowskiego i przez cały okres rządów PO-PSL zarządzali posmoleńską rzeczywistością. Tych samych - śmiem twierdzić, którzy doprowadzili do odejścia nazbyt skompromitowanego układu i zastąpienia go nowym rozdaniem "dobrej zmiany".
    Nie ma przypadku, że właśnie w dwóch, fundamentalnych sprawach - mordu założycielskiego i aneksu do raportu z Weryfikacji WSI, prezydent i rząd nie podejmują żadnych działań i przemilczają temat. To właśnie te sprawy mogą wstrząsnąć układem WSW/WSI i obalić system OS. Milczenie i zaniechanie to wyraz akceptacji i wsparcia dla środowiska wojskowej bezpieki.
    Nie znajduję innej interpretacji.

    Pod kwietniowym tekstem napisałem:
    "To jest sprawa, która przewyższa wszystkie partyjne dogmaty - o nieomylności prezesa, świętości prezydenta i prawości polityków PiS. Nic mnie one nie obchodzą, gdy rzecz dotyczy wyjaśnienia zbrodni założycielskiej.
    Choćby PiS miał utracić elektorat lub ponieść najsroższe konsekwencje, ludzie z tej formacji mają obowiązek (podkreślam) dążyć do prawdy o śmierci księdza Jerzego.
    I nie tylko oni, ale wszyscy, którzy mienią się Polakami."

    Wiem, że prawda o tym zabójstwie zostanie kiedyś ujawniona. Może doczekają tego nasze dzieci lub wnuki.
    Ale wiem też, że nie chciałbym mieć na sumieniu tego, co obarcza rządzących Polską "patriotów".


    Pozdrawiam Panią


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksander Ścios, Iwona,

      proszę Państwa, ponieważ w sprawie wyjaśnienia śmierci księdza Jerzego Popiełuszki popieram bezwzględnie prezentowane tutaj poglądy, chciałbym tylko zaznaczyć, że odejście w stan spoczynku prokuratora Witkowskiego nie jest przeszkodą nie do obejścia, jak o prezentują Andrzej Duda i IPN.
      Po pierwsze, można przecież wszcząć śledztwo prowadzone rpzez innych prokuratorów, a pana Witkowskiego ustanowić świadkiemw tej sprawie.
      Po drugie, można przecież powołać komisje sejmową albo zespół parlamentarny, w którym pan Witkowski mógłby także zeznawać lub być ekspertem
      Po trzecie, można wreszcie np. pod auspicjami prezydenta RP powołać specjalną społeczną komisję, której ustalenia będą podstawą do uruchomienia prokuratury. W takim razie, pan Witkowski mógłby śmiało kierować pracami takiego ciała, a prezydent Duda mocą swojego autorytetu społecznego udzielać komisji poparcia i nagłośnienia.
      Stara sportowa formuła: kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu.

      Pozdrawiam Państwa

      Usuń
    2. Wojciech Miara & Wszyscy

      Prokurator jest obecnie w stanie spoczynku, co nie oznacza, że nie może zostać ponownie powołany do służby. Do służby nie będzie mógł wrócić tylko wtedy, kiedy wejdzie w wiek emerytalny - osiągnie go za niecałe 3 lata (o ile pamiętam, tak napisał w liście, jestem poza domem, więc nie mam dostępu do tego listu). Decyzję co do przywrócenia prokuratora ponownie do służby miał podjąć obecny Prokurator Generalny.

      Na powrót do śledztwa prokurator oczekiwał na przestrzeni od pół do półtora roku od złożenia wniosku (napisał to w liście).

      To, że nie może powrócić do IPN ze względów formalnych (jak pisze Prokuratura Krajowa), wydaje mi się dziwne, ponieważ prokurator już raz przeszedł z prokuratury powszechnej do IPN w roku 2002, aby objąć śledztwo w tej sprawie.

      Władze doskonale wiedzą o propozycji prokuratora odnośnie jego chęci pomocy w śledztwie. Zacytuję wypowiedź prokuratora w tej sprawie:

      "W tym stanie rzeczy złożyłem niedawno powołanemu nowemu dyrektorowi Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu życzenia jak najlepszego dalszego prowadzenia tej sprawy, wyrażając jednocześnie gotowość do udzielenia ze swej strony wszelkiej pomocy w śledztwie, jeżeli uzna ją za potrzebną."

      Film: https://www.youtube.com/watch?v=ZnNlXmB2Xyw

      Obecnie stanowisko dyrektora GKŚZpP piastuje mianowany za rządów PiS (25 maja 2016) prok. Andrzej Pozorski. Jest on nowym szefem pionu śledczego IP.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. ... pionu śledczego IPN.

      Usuń
    4. Wojciech Miara

      Jeszcze jedno,

      cytat: "Po pierwsze, można przecież wszcząć śledztwo prowadzone rpzez innych prokuratorów, a pana Witkowskiego ustanowić świadkiemw tej sprawie."

      Śledztwo to toczy się do dziś od 2002 roku - jest prowadzone przez pion śledczy IPN. Można powiedzieć, że toczy się nieprzerwanie przez 14 lat. Jak pisał dr Cenckiewicz, to śledztwo wydaje się być w zamrażarce, nikomu nie przedstawiono zarzutów, nie sformułowano żadnych wniosków, nie ogłoszono wstępnych wyników, itp. Redaktor Sumliński również alarmował wielokrotnie, że to śledztwo jest fikcją i toczy się tak długo, aby odwlec w czasie ujawnienie jego wyników opinii publicznej.

      To śledztwo jest obecnie prowadzone. Chodzi jednak o to, aby zostało poprowadzone przez skutecznego prokuratora, który jest w stanie dokończyć wątki takie jak zaangażowanie struktur WSW w mord na ks. Jerzym i inne, niewygodne z punktu widzenia establishmentu III RP sprawy.

      Póki toczy się śledztwo, prokurator Witkowski ma zawiązane usta - mówi o tym choćby na spotkaniu z 28 czerwca - https://youtu.be/LqzCiZvuCr4. Mówi, że szczegóły zbrodni są wstrząsające, ale on nie może nic powiedzieć ze względu na toczące się śledztwo. I to jest kolejny "haczyk" wajchowych systemu.

      Usuń
    5. Iwona,

      Wprawdzie Kiszczak i Jaruzelski stoją już na sądzie Bożym, to ich wpływy w III RP są nadal żywe.
      Jak wiemy Kiszczak dwukrotnie interweniował w sprawie odsunięcia prok. Witkowskiego. Dziś, gdy zabrakło tej "regulacji ustawowej", sięgnięto po sposób formalny - śledztwo nadal trwa i ludziom PiS nie można postawić zarzutu zaniechania. I pewnie będzie trwało do końca III RP.
      Nie mówi się tylko o tym, że po prokuratorze Witkowskim (który nie przegrał żadnej sprawy) śledztwo przejął Przemysław Piątek. Ten zaś, w swojej karierze prokuratorskiej nigdy nie sformułował aktu oskarżenia przeciwko jakiemukolwiek esbekowi. Po roku ataków personalnych na poprzednika, Piątek doprowadził śledztwo w ślepy zaułek i do dnia dzisiejszego nikt już nie wspomina o znalezieniu prawdziwych mocodawców i sprawców zabójstwa.

      Usuń
    6. Obok prokuratora Witkowskiego są lepsi prokuratorzy do poprowadzenia tego śledztwa, jest ich kilku, kilkunastu albo nawet kilkudziesięciu... Jak dowodzi Cezary Gmyz na tym nagraniu:

      https://www.youtube.com/watch?v=1KQRJFV8k4o

      No i IPN jest w stanie podołać wyjaśnieniu tej sprawy. Potrzebny jest tylko czas... Więc, rzecz jasna, wierny elektorat PiS musi uzbroić się w cierpliwość... Może nasze dzieci, może wnuki?

      Usuń
    7. Iwona,

      Pan Cezary"bez sensu"Gmyz niech się lepiej nie wypowiada na temat śledztwa ani sprawy księdza Jerzego.
      W październiku ubiegłego roku, gdy zbierano podpisy pod petycją do prezydenta Dudy w sprawie powierzenia śledztwa prokuratorowi Witkowskiemu, Gmyz wyraził opinię, iż jest to działanie "bez sensu".
      Jednocześnie, ten sam dziennikarz napisał na twitterze, że czekał wiele lat na prawdę o zabójstwie księdza Jerzego, zatem poczeka jeszcze te kilka tygodni (chodziło o objęcie władzy przez PiS).
      Niedługo upłynie rok od tej wypowiedzi.
      Wiem, że wielu użytkowników twittera zwracało się do Cezarego Gmyza z prośbą o wsparcie apelu dotyczącego śledztwa. Nie dostrzegłem, by spotkało się to z jakąkolwiek reakcją dziennikarza.
      Jeśli ten pan mówi dziś o lepszych prokuratorach i radzi uzbrojenie w cierpliwość, spełnia rolę szczególnego szkodnika.

      Usuń
  48. Witam, Panie Aleksandrze Ścios czy nie uważa Pan za niestosowne oskarżanie PIS za to że chce pozostać w UE, jednocześnie pisząc takie słowa : "Aleksander Ścios ‏@SciosBezdekretu 5.05
    I półrocze upłynęło PiS na zapewnieniach,że w IIIRP istnieje demokracja.II upłynie na solennych obietnicach,że nie chce nas wyprowadzić z UE"
    Raz uważa Pan wyjście z UE za sprawę którą po kryjomu knuje PIS, a z kolei później że pozostanie w UE jest niecnym planem obecnego rządu.
    Pozdrawiam, cvb

    OdpowiedzUsuń
  49. Unknown,

    Pan najwyraźniej nie zrozumiał treści mojej wypowiedzi.
    Tekst majowego tweeta –„I półrocze upłynęło PiS na zapewnieniach, że w IIIRP istnieje demokracja. II upłynie na solennych obietnicach, że nie chce nas wyprowadzić z UE", powstał w określonej sytuacji i dotyczył ówczesnych wydarzeń. Politycy PiS, oskarżani przez eurołajdaków i rodzimych targowiczan o poglądy antyunijne, usilnie zapewniali to towarzystwo, że nie mają intencji wyprowadzania nas z UE.
    Tak usilnie, że budziło to mój wstręt, ze względu na zapał, z jakim „wybrańcy ludu” usprawiedliwiali się przed pospolitą hołotą. To była i jest strata czasu i czynność uwłaczająca wszystkim Polakom. To zaś – czy PiS chce lub nie chce być w UE, w ogóle nie było treścią mojego tweeta.
    W obecnym tekście nie zamieściłem „oskarżenia PIS za to że chce pozostać w UE”. To Pan uprościł moje wypowiedzi na użytek zarzutu niekonsekwencji.
    Uważam, że nasza dzisiejsza obecność w UE przynosi więcej szkód niż pożytku i powinna być zweryfikowana miernikiem polskiej racji stanu. O tym jednak „klasa polityczna” nie chce nawet słyszeć.
    Dlatego oskarżam PiS o rzecz stokroć gorszą – o bezmyślne i sprzeczne z naszymi interesami uprawianie mitologii „georealizmu” (relacje z Niemcami i Rosją) oraz zgubne doktrynerstwo w zakresie „integracji” unijnej i „demokracji III RP”. To są główne grzechy tego towarzystwa.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, prawda trochę naciągnąłem moją teze odnośnie Pana wypowiedzi. Musze przyznać że mam nie mały mętlik w głowie. To dziwne mineło ok 10 lat jak natrafiłem na Pana wypowiedzi(w tym pamiętną książka kręgi piekła).Teraz znów natrafiłem na Pana stronę i muszę przyznać że zaczynam mieć podobną do Pana konkluzję nt polskiej polityki. Może posłużę się znów cytatem z Pana wypowiedzi w artykule Spektakl Demkoracji III RP? Czy ostatnia misja agenta? - " Spektakl rozgrywany przed oczami wyborców, byłby wówczas kiepską inscenizacją „Boskiej komedii”, w której napis na piekielnej bramie zasłonięto hasłem porozumienia i dialogu, zaś role „dobrych” i „złych” postaci zależą wyłącznie od fantazji reżysera. Mam podobne przemyślenia, które zaczyły rodzić się chyba w 2007 roku a wydarzenia po 2010( szczególnie wybory) zaczeły mnie do tego przekonywać. Jak wspomniałem nie śledziłem Pana bloga prze parę ładnych lat, więc nie wiem czy rzeczy, o których wspomnę nie były już poruszane tutaj, ale pozwolę sobie w miarę krótko je opisać, bo chciałbym chyba jak tu wszyscy dotrzeć w końcu do prawdy. Wydarzenia z 2007 roku czyli rozpad koalicji Pis-u z Samoobroną i LPR. Wrobienie Andrzeja Leppera w seks aferę co było chyba o ile pamiętam bezpośrednią przyczyną do rozpadu koalicji. Tu chciałbym posłużyć się jednym cytatem i jednym nagraniem wideo. Oto wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z 2005 roku: "I na koniec jeszcze jedno. Nieoficjalnie i cicho mówi się, że szansa młodych ma być budowana kosztem starszej części społeczeństwa. Wiąże się z takimi pomysłami niebezpieczeństwo, które należy brać bardzo poważnie brać pod uwagę. W 2002 roku radykałowie otrzymali w wyborach przeszło 30 procent. W tej chwili ich notowania są nieco mniejsze. Ale jeżeli w Polsce dojdzie do sytuacji, w której połączą swoje siły, nie w jakiejś 23 rewolucji, nie w wystąpieniach ulicznych, w wielkich strajkach, tylko przy urnie wyborczej,całkowicie wykluczeni z częściowo wykluczonymi, dwie wielkie grupy społeczeństwa, to będziemy mieli rządy Samoobrony, być może LPR-u (to też formacja radykalna) i rozwścieczonych swoim losem postkomunistów." Oto wideo: https://www.youtube.com/watch?v=A2fBrbtyfpk .

      Usuń
  50. Iwona/ Wojciech Miara,

    "Kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu" - to najpełniejsze podsumowanie intencji grupy rządzącej.
    Nie ulega wątpliwości, że istnieje wiele sposobów służących rozwiązaniu zagadki zbrodni założycielskiej.
    Rzecz nie dotyczy przeszkód formalnych ( bo takie nie istnieją), ale braku dobrej woli, celowego zaniechania, tchórzostwa lub koniunkturalizmu.
    Pamiętam komentarz Pana Wojciecha z października ubiegłego roku, w którym wskazał Pan na istotne kompetencje prezydenta w zakresie "organizowania opinii publicznej".
    Nikt nie wymagał od Andrzeja Dudy, by nakazywał Prokuratorowi Krajowemu wznowienie śledztwa i powierzenie go Andrzejowi Witkowskiemu. Istnieje jednak szeroki wachlarz możliwości - od wypowiedzi publicznych poczynając, na zapytaniach i wnioskach prezydenckie kończąc. Pan prezydent miał i ma ogromne możliwości zaangażowania się w sprawę śledztwa, wzbudzenia uwagi opinii publicznej, motywowania polityków.
    On nie chce tego robić i systematycznie ucieka od spraw trudnych i "kontrowersyjnych".
    Dlatego postawa A.Dudy wzbudza we mnie odrazę i sprzeciw. Jest zachowaniem szczególnie nagannym i podłym, bo kamuflowanym patriotyczną retoryką i bogoojczyźnianym pijarem.
    Zastanawiam się dziś - czy nasi rodacy kiedyś zrozumieją, jak wielką wyrządzono im krzywdę ukrywając prawdę o tej zbrodni?

    Pozdrawiam Państwa

    OdpowiedzUsuń
  51. W temacie.
    „Taktyka” PiSu w zaistniałej, niebywale skomplikowanej sytuacji po brexicie. W sumie taktyka przed brexitem była taka sama ale w związku z brexitem, który wszystkich zaskoczył, politycy muszą robić dodatkowo bardzo mądre miny.


    Powiedzmy, że dowolny ktoś (doprawdy, ktokolwiek, dla PiSu to nie ma znaczenia) stawia propozycję:
    - Należy w dużym stopniu zlikwidować Polskę. Stopień likwidacji zostanie wyliczony za pomocą wnikliwych analiz wysokich komisji. Ale nie może być tak dalej, że Polska jest w obecnym stopniu. To oburzające.

    Twarda odpowiedź PiSu:
    - W tej chwili nie możemy się na to zgodzić ale jesteśmy zawsze gotowi do dyskusji i wypracowania kompromisu w duchu europejskim. Demokracja ma się dobrze i opozycja rosyjsko-niemiecka ma pełną swobodę działania.

    Po długich debatach wypracowano rozwiązanie, które jest efektem kompromisu:
    - Połowiczna likwidacja Polski.
    Klepnięte.



    Za jakiś czas pada propozycja:
    - Należy całkowicie zlikwidować Polskę a z Polaków zrobić parobków za 1 euro/h.

    Twarda odpowiedź PiSu:
    - W tej chwili nie możemy się na to zgodzić ale jesteśmy zawsze gotowi do dyskusji i wypracowania kompromisu w duchu europejskim. Mamy odmienne zdanie odnośnie 1euro/h.

    Po długich debatach wypracowano rozwiązanie, które jest efektem kompromisu:
    - Obie strony zgodziły się na 3euro/h.
    Sukces.


    Aha, Polskę w końcu zlikwidowano ale będzie można machać flagami na meczu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin Ís,

      Nigdy nie widziałem żadnej "taktyki" PiS-u, zatem i w tej sprawie nie spodziewam się przemyślanych działań.
      Jedyna strategia grupy rządzącej polega na reagowaniu na zaistniałe sytuacje i podejmowaniu decyzji wymuszonych zachowaniem Onych.
      Tak było w czasie ośmiu lat opozycyjnego wiktu, tak jest również obecnie.
      Dlatego z rozbawieniem przyjąłem uchwałę kongresu PiS, w której padła buńczuczna deklaracja - "W warunkach kryzysu władze Rzeczypospolitej Polskiej są uprawnione, aby wystąpić z projektem odnowy Unii Europejskiej. Polska ma silną legitymację dla takiej inicjatywy".
      Będę z uwagą obserwował, jak prezes Kaczyński ogrywa unijnych komisarzy i wyrywa UE z łap niemieckich.
      Biorąc pod uwagę zdolności propagandowe "wolnych mediów", można mieć pewność, że każda wypowiedź i działania polityków PiS na arenie unijnej będą okrzyknięte "ogromnym sukcesem". Niezależnie od rozmiarów klęski.

      Usuń
  52. Nie w temacie.
    Poznań to najbardziej upadłe miasto w Polsce. Wiem, że to brzmi słabo ale to się jakby wyczuwa w powietrzu. W sumie często zmieniam miejsce pobytu i zadziwia mnie gdy osobiste doświadczenia pokrywają się z obiektywnymi badaniami. Jeśli w Poznaniu prawie 70% głosowało na BK (chyba największy taki ośrodek) to ja i bez tej wiedzy przed wyborami miałem wrażenie, że coś tam jest nie tak. Trudno to opisać, ja to nazywam pieprznięciem ogólnym. Miasto upadłe, które żałosnym blichtrem i dużym tempem próbuje to przykryć.
    Odnośnie apelu, nie wiem bo nie znam sprawy, tylko okruchy. Ale kąśliwie dodam, że np. w rocznicę bitwy pod Grunwaldem też nie wzywałbym ofiar Smoleńska.

    OdpowiedzUsuń
  53. Odnośnie ks. Jerzego. Zabijanie prawdy o Nim ma pewną logikę. Bezbłędnie ujawnia małość krętaczy.

    OdpowiedzUsuń
  54. Witam.Nic tak nie ukierunkowuje "postępów" PAD&PiS ws. lustracji/dekomunizacji,wyjaśnienia/zadośćuczynienia za zbrodnie komunistyczne,zadośćuczynienia za zbrodnie gospodarcze przeciw Polakom jak wciskanie propagandowego kitu o "pożytkach" z eurokołchozu(w tym z tzw. "traktatu lizbońskiego"),"pożytkach" z miksu koncepcji hanzeatyckiej i "nowego" jedwabnego szlaku i "pożytku" z kolejnych etapów "pojednań".Zawsze z "wielkim bratem" w tle i za pan-brat,wg. antynarodowych i antysuwerennych planów "mistyków","prometeuszy",kolaborantów prosowieckiego NWO w osłonie służb i sołdatokracji.W rzeczywistości sprzedajnych pojednanych neotargowiczan Co zostało z pronarodowych i prosuwerennych priorytetów polityków "dobrej zmiany"? -nic.A jak magdalenkowo-lizbońska kontynuacja,to też i "instytucje-bis",np. IPNbis,TPPR-bis,POPiSbis,służby-bis,reżim prezydencki-bis,wymiar bezprawia-bis, wykorzystywanie patriotycznej symboliki-bis itp.Dlatego nomenklaturowe spędy partyjniackie,ubrane w złotouste obiecanki i błyskotki nie są żadnym konkretem.

    OdpowiedzUsuń
  55. @Aleksander Ścios2 lipca 2016 19:12
    Odnośnie Gmyza to zastanawiałem się (z niesmakiem) jaki by sobie dobrał przydomek reklamowy do osobistego lansu gdyby się zajął sprawą ks. Jerzego.

    OdpowiedzUsuń
  56. Przeczytałem, Pani Urszulo.

    Nie lubię cytować Rosjan, ale chyba na miejscu jest takie określenie perspektyw naprawy Rzeczpospolitej pod rządami PiS:

    "Nadzieja jest, szans brak."

    OdpowiedzUsuń
  57. Ponieważ uważam,że powyższy artykuł dot.Brexitu wiąże się z szeroko rozumianym bezpieczeństwem Polski,nie sposób nie przytoczyć przykładu całkowitego moim zdaniem jego lekceważenia [http://www.telewizjarepublika.pl/trzy-proby-zamachu-na-zycie-kaczynskiego-quotciagle-mielismy-telefony-o-bombachquot,35222.html]. Można oczywiście mieć b.duże i uzasadnione pretensje do rządzących,ale nagłaśnianie tego typu starych "newsów" w czasie obecnych zagrożeń różnymi terroryzmami jest jednak dla mnie przykładem skrajnego lekceważenia bezpieczeństwa (także przez służby),swego rodzaju "wystawianiem",arogancką bufonadą inicjatorów z jednej strony. Z innej strony jednak może być celowym wypuszczeniem propagandowego "newsa" trójwektorowo. Jeden wektor to próba prewencji wobec krytyki rządzących by nie zadawali niewygodnych pytań. Drugi-to sztuczna propaganda czegoś na kształt kultu jednostki.Trzeci-to ,być może, scenariusz inscenizacji zakończenia etapu uznanego za przejściowy w stronę reżimu...jeszcze gorszych antynarodowych cyników i oszustów(?).Te wektory zapewne się sumują ,a ich wypadkowa...oby poszła w stronę realizacji priorytetów. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  58. Panie Aleksandrze,

    Nawiązując do wątku zapoczątkowanego informacjami Pani Iwony, a zrekapitulowanego Pańskim osatnim twitem:

    Aleksander Ścios‏@SciosBezdekretu

    Jeśli rządzący odrzucą obowiązek wyjaśnienia Zbrodni Założycielskiej III RP-niech zostaną odrzuceni przez Polaków.

    -------------------------------------------------------------------------------------------

    Prokurator Andrzej Witkowski podczas spotkania w dniu 28 czerwca br:

    "Drodzy Państwo, życie w międzyczasie dopisało ad vocem do książki "Szukając sprawców zła". W tej części, w której rozstrzygnięcia najpilniej oczekiwałem.

    W dniu 22 czerwca 2016 roku - jutro będzie tydzień jak to się stało - ogłoszone zostało oficjalne stanowisko Prokuratury Krajowej, że brak jest podstaw formalno-prawnych do przyjęcia śledztwa dotyczącego uprowadzenia i zabójstwa bł. ks. Jerzego Popiełuszki z IPN do Prokuratury Krajowej celem dalszego prowadzenia - o co najbardziej zabiegałem.

    Jednocześnie dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu stwierdził wobec mnie, że nie widzi możliwości powierzenia mi prowadzenia tej sprawy w ramach struktur IPN."

    -------------------------------------------------------------------------------------------

    Panie Aleksandrze,

    Zmierza się nie tylko do wyciszenia mordu na bł. ks. Jerzym, ale i do pogrzebania na wieki śledztwa w tej sprawie - przeciwko czemu nie protestuje ani "strona solidarnościowa" ani Kościół - jako trzeci, po "rządowym" i "solidarnościowym" -, sygnatariusz umowy z Magdalenki. Pomimo testamentu Jana Pawła II, popierane jest zamknięcie sprawy.

    Dlatego chcę zapytać Pana o coś, o co dotąd nie ośmieliłam się pytać.

    DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE?

    - Rozumiem, że umowa z Magdalenki zawierała również swoiste zobowiązanie do "nie ruszania" sprawy ks. Jerzego. Ale czy to by wystarczyło, żeby nikt się nie wyłamał? Ci ludzie mają przecież sumienia?

    Czy dopuszczalne jest myślenie, że ktoś (może nawet nie jedna osoba?) ze strony tzw. solidarnościowej lub/i kościelnej - UCZESTNICZYŁ w jakikolwiek sposób w tej okrutnej zbrodni? I np. dotąd jest osobą publiczną, może nawet pełni/ł wysoką funkcję ?

    Czy jednak ostatecznym wyjaśnieniem są bardzo dotąd silne wpływy GRU/KGB, tak silne, że jakiekolwiek nieposłuszeństwo w tym punkcie umowy natychmiast karane jest śmiercią?

    Przez wiele lat ciążyło mi to pytanie. Ale dziś, widząc że śledztwo grzebie się ostatecznie - zdobyłam się na nie.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      przepraszam, że się wtrącę, ale mnie także to pytanie nie daje spokoju. Wydaje mi się, że z punktu widzenia Kościoła sprawa może przedstawiać się o wiele prościej, niż myślimy. Jeśli wśród kościelnych luminarzy są osoby zamieszane w tę zbrodnię (choćby przez fakt zachowania milczenia mimo posiadanej wiedzy), to mogą one mieć sumienie czyściuteńkie. Zakładając, że nie są to po prostu ateiści (obawiam się, że niejeden biskup jest ateistą, skoro nie lęka się Sądu Bożego) to przecież wyspowiadali się i dostali rozgrzeszenie, a tajemnica spowiedzi gwarantuje im, że ich wyznania nigdy nie wyjdą na jaw. I w ten sposób sprawa jest załatwiona, a skoro Ksiądz Jerzy być może niebawem zostanie świętym, to i on przecież "nie ma krzywdy". W tej sytuacji rozgrzebywanie sprawy morderstwa jest zupełnie niepotrzebne, a może grozić skandalem. Więc PiS tej sprawy nie ruszy, żeby nie wdepnąć w kłębowisko żmij (jak przy sprawie Wielgusa).

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Panie Wężu,

      Przypomnieli mi się wszyscy TW kapłani z najbliższego otoczenia bł. ks. Jerzego. Z samego kościoła pw. św. Stanisława Kostki było ich dwóch + kierowca Chrostowski, jak się okazuje - współsprawca uprowadzenia, któremu prok. Witkowski na pewno przedstawiłby zarzuty, a który został "oczyszczony" przez wymiar niesprawiedliwości III RP.

      A kiedy spojrzeć na ówczesnych warszawskich TW hierarchów, odpowiednio naświetlających sprawę prymasowi Glempowi, który i tak szczerze nie znosił ks. Jerzego to się zimno robi.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  59. Zamach(y) na JPII/ zamach(y) na bł.ks.J.Popiełuszkę (i innych księży)/ zamach 100410. Co jest elementem wspólnym tych zamachów? Nie bezpośredni wykonawcy,tylko ich mocodawcy dążący do kolejnych etapów "tolerancji zbrodni" w imię wspólnych biznesów-ponad-wartości (czyli paktu z tymi z definicji @Michael,str.91 książki o broni utraconej A.Ściosa).Skoro zaś wszyscy "spółdzielcy" są na etapie kontynuacji wspólnoty biznesów-ponad-wszystko,skoro "Stiekłow" & NWO-Corp. "spijają życzenia z ust" Putina kreując go na niezbędnego arbitra "elegancji antyterrorystycznej"(którą to "elegancję" zresztą sami współfinansują,jak Rosja terroryzm),skoro doktryna "zgodliwych i pojednanych" głosi przebaczenie bez jednoznacznego orzekania o winie,że o zadośćuczynieniu nie wspomnę,to wnioski są dość oczywiste.Po co się torpeduje wszelkie pronarodowe i prosuwerenne inicjatywy?- z analogicznych powodów. Akcesji do orwellowskiego świata przeszkadzają wartości takie jak wolność i prawda,w tym prawda o wybranych przeze mnie subiektywnie zamachach.I tak leci ta akcesja kolejnych władców PRLbis od czasów magdalenki do teraźniejszości.Dlatego też wygodnie dla władców PRLbis przyjąć na przykład postawę "lustracja to już tylko historia","nie rozliczajmy a przebaczmy" czy udawać wiarę w "zreformowanego zbrodniarza" putina /cyryla.Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Wsojtku,

      Odwrócona rzeczywistość, powszechne zakłamanie - aż duszą. A czeka nas jeszcze przymusowe pokochanie Wielkiego Brata.

      I jeszcze ta mapka z "1984" - po Brexicie w 100% prawidłowa... klik

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  60. Brexit - cd

    OTO JEST GŁOWA ZDRAJCY!

    KLIK

    Zda się krzyczeć "czołówka" niezależnej.pl.

    Nigel Farage. Wyprowadził kraj z Unii Europejskiej. Po Brexicie odchodzi.

    Pomalutku, po cichutku, niepokorni propagandyści zorientowali skąd teraz wieją jedynie słuszne wiatry i że - pisząc "prezesem" :) - Brexit było to coś bardzo, ale to bardzo niedobrego dla demokratycznej Polski.

    Koniec komedyji.

    Pozdrawiam wszystkich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. PS. Prezes ni nauczył się jeszcze Orwellowskiego "bezdobry", ale jest już bardzo, ale to bardzo tego bliski.

      Usuń
    2. Abecadło z pieca spadło i uciekło mi "e".
      Przepraszam.

      Usuń
  61. Dla pani @UD.Niewątpliwie teatrzyk odprawiają wspólny.Ponieważ zaś nie są głupcami to kim są,skoro promują antysuwerenność i wynarodowienie? Odwróceni całkowicie od wszystkich priorytetów ,wysokopłatni funkcjonariusze i socjopaci PRLbis i ich propagandyści żyrujący "spółdzielczy" kit.Czasami budzi się odruch naturalny (nie ten z arsenału różnych pavlovóv),jak koterie zarażają "EUtuzjazmem". Pozdrowienia dla wszystkich niezarażonych "internacjonalistycznym" EUtuzjazmem.

    OdpowiedzUsuń
  62. Ja wciąż mam nadzieję, że to gadanie PiS-u o nierozłączności z UE, to tylko retoryka, konieczna w obliczu ciągłych ataków unijnych komisarzy na ten rząd i służąca unikaniu frontalnego starcia z wewnętrznymi i zewnętrznymi euroentuzjastami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. husky,

      Gdyby była to tylko "retoryka", rzecz wyglądałaby jeszcze gorzej.
      Nie ma bowiem takich zwycięstw, które poprzedzają ustępstwa na rzecz przeciwnika. Żaden wódz nie wygra bitwy, jeśli jego wojska będą składały broń przed wrzeszczącym wrogiem i udawały "gołąbków pokoju". To nie jest "taktyka", lecz wyraz słabości i skrajnej głupoty.
      Również dlatego, że polityka karmi się słowem i werbalnymi deklaracjami. Prounijne oświadczenia polityków PiS są zatem rodzajem dobrowolnie zakładanej pętli. Zostaną wykorzystane przeciwko PiS-owi (co już następuje) i zamiast efektu "unikania frontalnego starcia" ugruntują pozycję zakładników "demokracji III RP".
      Wreszcie - nic nie wskazuje i pisałem o tym we wcześniejszych komentarzach, by PiS kiedykolwiek stosował strategię prewencyjną. Przeciwnie - okazywało się zawsze, że to co mówią politycy tej partii (a co wyborcy poczytywali za grę) było wprowadzane w życie i decydowało o rzeczywistych postawach tych polityków.

      Usuń
  63. 5 LIPCA 2016 SONDA JUNO WESZŁA NA ORBITĘ JOWISZA

    Juno
    Satelita =>klik

    Juno – bezzałogowa sonda kosmiczna amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Sztuczny satelita Jowisza. Juno jest drugą misją realizowaną w ramach programu New Frontiers. Sonda Juno została wystrzelona 5 sierpnia 2011 roku przez rakietę nośną Atlas V (konfiguracja 551) i weszła na orbitę heliocentryczną. Po ponad dwóch latach lotu ponownie zbliżyła się do Ziemi, żeby wykorzystać jej asystę grawitacyjną. 5 lipca 2016 roku, po prawie pięciu latach lotu, Juno wykonała manewr wejścia na orbitę polarną wokół Jowisza. Satelita będzie prowadził zaplanowane obserwacje do lutego 2018 r. Wikipedia

    Maksymalna prędkość: 38 000 km/h
    Wysokość orbity: 4 300 km
    Prędkość na orbicie: 0,17 km/s
    Wprowadzenie na orbitę: 5 sierpnia 2011
    Koszty: 1,1 miliarda USD (2011)
    Producent: Lockheed Martin

    https://www.nasa.gov/mission_pages/juno/overview/index.html
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Juno_(sonda_kosmiczna)

    OdpowiedzUsuń
  64. A U NAS?

    Łapówki i płatna protekcja. W tle nagranie z Niesiołowskim.

    http://niezalezna.pl/82843-lapowki-i-platna-protekcja-w-tle-nagranie-z-niesiolowskim

    OdpowiedzUsuń
  65. WSZYSCY WON!

    Ja chcę żyć w normalnym kraju!

    OdpowiedzUsuń
  66. Wyobraźcie sobie Państwo, że chcecie nakręcić film dokumentalny lub napisać książkę wywiad z prokuratorem Andrzejem Witkowskim na temat prawdziwych okoliczności męczeństwa ks. Jerzego Popiełuszki.

    Co może powiedzieć w wywiadzie prokurator? Opowie tylko o zarysie swoich ustaleń i opatrzy to komentarzem, że etyka prokuratorska zabrania mu ujawniać szczegóły dotyczące toczącego się przecież cały czas śledztwa.

    Taka książka/film o prawdziwym męczeństwie księdza Jerzego nie powstanie z udziałem tego prokuratora, tak długo, jak długo toczyć się będzie śledztwo w tej sprawie.

    A ono toczyć się będzie w nieskończoność...

    Tu, na http://niepoprawni.pl/blog/uparta/zadnych-marzen-panowie-o-rzetelnym-sledztwie-ws-mordu-na-ks-j-popieluszce napisałam coś niecoś na ten temat.

    Prokurator Witkowski na spotkaniu z 28 czerwca powiedział:

    "Jest cały szereg pytań, które pozostawiliśmy wraz z policjantami i innymi prokuratorami w aktach w 2004 roku, na które do tej pory nie ma żadnej odpowiedzi. Dotyczą szeregu wątpliwości, szeregu nowych okoliczności, nie wszystkie zostały upublicznione, są takie, o których państwo nie wiedzą, a które są bardzo istotne, są bulwersujące, wręcz krzyczą o to, żeby to wyjaśnić. Ja już sobie układałem, jakby to było, jakbym ja tę sprawę dostał, co byśmy zrobili". - mówił prokurator. - "Trochę lat przybyło, ale przybyło także doświadczenia".

    Mój komentarz:

    "Póki toczy się postępowanie, prokurator Witkowski ma zawiązane usta i nie może zdradzać szczegółów ustaleń, jakich dokonał prowadząc wraz z grupą śledczą tę sprawę.

    W mojej ocenie, toczące się w nieskończoność śledztwo to taki "haczyk" na tych, którzy dążą do ujawnienia prawdy o śmierci Kapelana "Solidarności". Im dłużej obcuję z tą sprawą, tym większe mam przekonanie, że sposób prowadzenia śledztwa stanowi pewien sprytnie opracowany system, mający na celu długoterminowe ukrycie prawdy przed obywatelami."

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  67. Panie Aleksandrze,

    powraca do mnie pointa Pańskiego ostatniego tekstu: "Mamy społeczeństwo, które chce wolnej Niepodległej i nie mamy elit, które zrealizują to marzenie. Na tym polega groza."

    środowisko, które gromadzi się wokół Pana publikacji i do którego sam się zaliczam, to marginalna grupa i niszowe zjawisko. Patriotycznie zorientowana większość woli tzw. "wolne media", chociaż lansowane przez nie tezy niejednokrotnie nie zgadzają się z logiką i codzienną obserwacją (a może właśnie dlatego?).

    Rozumiem, że niekiedy pisuje Pan także dla pokrzepienia serc, ale nawet gdyby pokrzepianie przyjąć za cel nadrzędny, trudno byłoby udowodnić tezę, że "społeczeństwo chce wolnej Niepodległej". Właśnie brak widocznych przesłanek takiej tezy najbardziej budzi grozę.

    "Warszawska Gazeta" zamieściła w ostatnim numerze "ślubne zdjęcie" pp. redaktorów Sakiewicza i Michnika. Intencją było zapewne obrażenie obydwu, ale trzeba przyznać, że niektóre wątki z "Niezależnej" mogą uprawniać do wniosku, że coś w tym jest (np. tematyka ukraińska).

    Z kolei konsorcjum medialne o. Rydzyka nie wspomina i nie wspomni np. o wewnętrznych problemach Kościoła z agenturą. Kto więc, i co, pozostaje na polu mediów rzeczywiście wolnych, zdolnych do niezależnej analizy? Tylko Pan, i paru jeszcze blogerów? W takim razie Pana stronę powinny odwiedzać miliony. Czy odwiedzają?

    Z wyrazami szacunku,
    J.P.

    OdpowiedzUsuń
  68. Pani Urszulo,

    Pytanie - dlaczego tak się dzieje, dotyka trzech obszarów.
    Po pierwsze - wewnętrznej logiki systemu III RP, opartej na kłamstwie, zniewoleniu, relatywizmie i tchórzostwie.
    Te cechy "nowego" państwa najmocniej charakteryzują jego komunistyczną sukcesję.
    W praktyce oznacza to, że zbrodnicze dokonania poprzedników nigdy nie zostaną ujawnione i osądzone. Mają być otoczone zmową milczenia i wyparte z ludzkiej pamięci. Niezależnie - czy nazwiemy to układem magdalenkowym, czy nadamy inne miano tej zasadzie, kształtuje ona życie publiczne III RP i decyduje o zaniechaniach związanych z rozliczeniem czasu okupacji sowieckiej. To nie jest tylko ochrona ze strony agentury i byłych esbeków. To dogmat, którego establishment III RP nie może naruszyć, bez groźby wywołania nieprzewidywalnych procesów.
    Zbrodnia Założycielska ukazuje bowiem kwintesencję układu, który doprowadził do powstania tego państwa. Znajdziemy w nim komunistycznych bandytów i ich agenturę (sprawców zabójstwa), przedstawicieli koncesjonowanej "opozycji demokratycznej"(do których skierowano ofertę zbrodniczego depozytu) oraz niektórych ludzi Kościoła, współpracujących z komunistami nad ustanowieniem nowego "rządu dusz" (ci stali się "moralnym gwarantem" tego porozumienia). Celem był podział władzy i zachowanie wpływów wszystkich środowisk współtworzących III RP.
    Ponieważ ksiądz Jerzy byłby przeciwnikiem takich "kompromisów", a swoim życiem obnażał otchłań wszelkich oportunistów i tchórzy - musiał zostać zamordowany. Jako symbol tych wartości, które stały na przeszkodzie budowie "nowego państwa". Zabito Go, by wraz nim pogrzebać nadzieje na wolną Polskę.
    To jest pierwsza odpowiedź na Pani pytanie.
    Dlatego żaden polityk osadzony w systemie III RP, nie może dążyć do wyjaśnienia Zbrodni Założycielskiej. Ten depozyt scala i cementuje triumwirat "ojców założycieli" i z niego wyrastają relacje istniejące w państwie.
    Nie chodzi o „silne wpływy GRU/KGB, tak silne, że jakiekolwiek nieposłuszeństwo w tym punkcie umowy natychmiast karane jest śmiercią”. Ten mechanizm napędza się sam. Chodzi o zachowanie obecnego status quo, które gwarantuje tym ludziom władzę, pieniądze i wpływy.
    Gdyby pojawił się prokurator, który potrafiłby wykazać, że porwanie było poprzedzone działaniami agentury kościelnej i solidarnościowej, a kapłan został zamordowany przez bandytów w mundurach LWP, ściśle współpracujących z Sowietami, zaś nad ukryciem prawdziwych okoliczności czuwali ludzie Kościoła i "autorytety" z tzw. opozycji demokratycznej - uderzyłby we wszystkie filary tego państwa i doprowadził je do upadku.
    To dostateczna przyczyna, dla której prokurator Witkowski nie może prowadzić sprawy zabójstwa księdza Jerzego. Tym bardziej dziś, gdy za "nowym rozdaniem" słychać stukot brązowych butów.

    cdn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druga przyczyna jest bardzo prozaiczna i pisałem o niej pod tekstami poświęconymi sprawie śledztwa.
      Sądzę, że najmocniej na wyciszenie tej sprawy naciskają dziś hierarchowie Kościoła. Tak było w przeszłości (również w latach 80.) i tak jest obecnie. Nie tylko ci, uwikłani we współpracę z komunistami, ale też ludzie wyrośli w III RP. Tacy hierarchowie kierują się jedną, naczelną zasadą – ukrywanie prawdy służy spokojowi, spokój zaś daje gwarancje zachowania wpływów i zysków.
      Ujawnienie prawdziwych okoliczności zbrodni (w tym roli agentury kościelnej) uderzyłoby w „wizerunek” Kościoła i hierarchów, nadszarpnęło zaufanie do tej instytucji, zmusiło do rewizji postaw wobec III RP, ograniczyło władzę i stan posiadania. Jeśli ci ludzie w zarodku zdusili próbę lustracji w polskim Kościele, jeśli chronią takich jak Wielgus czy Paetz i nigdy nie wyrazili skruchy za próbę jednania nas z ludobójcami – jak mogą pozwolić na ujawnienie prawdy stokroć gorszej ?
      Ponieważ partia pana Kaczyńskiego szczególnie zabiega o wsparcie tego środowiska i próbuje zasłużyć na miano „partii chrześcijańskiej”, nie uczyni nic, co godziłoby w interesy hierarchów.

      Po trzecie – kreatorami układu magdalenkowego byli zdrajcy w wojskowych mundurach. Ich zbrojne ramię – tzw. służby wojskowe PRL podlegały zatem szczególnej ochronie. To one były wykonawcami wyroku śmierci na księdzu Jerzym i one stanowiły rdzeń układu, który doprowadził do „transformacji ustrojowej”. Z jednej strony gwarantowały nienaruszalność wpływów Moskwy, z drugiej, dawały zabezpieczenie ludziom przystępującym do paktu OS.
      Brak weryfikacji tych służb najdobitniej pokazuje ich rolę w strukturach „nowego” państwa.
      Jest zatem oczywiste, że nie można ujawnić roli tych służb w zabójstwie Kapłana, bo byłoby to uderzenie w centrum decydenckie. Podobnie, jak nie można dziś opublikować Aneksu, bo jego treść zagrażałaby środowisku, które wykonało kombinację „nowego rozdania”.
      Dlatego te obszary, w których mogłoby dojść do osłabienia wpływów „wojskówki” znajdują się pod wyjątkowo szczelną ochroną.


      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  69. Jeremiasz Późny,

    Nie martwi mnie fakt, że "środowisko, które gromadzi się wokół (moich) publikacji, to marginalna grupa i niszowe zjawisko". Ta "marginalna grupa" stanowi najmocniejszą część polskiego społeczeństwa, a zatem ma największy potencjał przekazywania swojej wiedzy i poglądów.
    To jest proceder, który powinniśmy uprawiać podczas "długiego marszu".
    Muszę natomiast przyznać, że myliłem się twierdząc (przed kilkoma miesiącami), jakoby czas rządów PiS sprzyjał szerzeniu wiedzy sprzecznej z dogmatyką III RP.
    Dostrzegam, że w czasie ośmiu lat rządów reżimu PO-PSL, owa "patriotycznie zorientowana większość" była skłonna podzielać niemal wszystkie oceny głoszone na tym blogu i wykazywała daleko idący radykalizm w poglądach politycznych.
    Istniejące wówczas "wolne media" również nie stroniły od takiej retoryki i czasem uchylały swoich łamów na publikacje "skrajnego oszołoma".
    Czas "dobrej zmiany" przyniósł rzeczywiście ważną odmianę.
    Proszę zauważyć, że następuje rozmywanie i relatywizowanie wielu pojęć i postaw, a narracja partyjnych przekaźników zmierza do skanalizowania nazbyt ostrych poglądów. Co istotne, od czasu dojścia PiS do władzy, w "wolnych mediach" nie ma już miejsca na poglądy głoszone na tym blogu. Są one skrupulatnie przemilczane i objęte cenzurą.
    Gdyby zwolennicy panów Dudy i Kaczyńskiego zechcieli pochylić się nad pytaniem - dlaczego tak się dzieje, musieliby dojść do zaskakujących wniosków.

    Nadal jednak daleki jestem od tezy, jakoby nasze społeczeństwo nie chciało innej, wolnej Polski. Postawa wielu ludzi przypomina dziś zachowanie kogoś, komu pokazano fragment cennego i pięknego przedmiotu i ukrywając przed nim całość kazano wierzyć, że nie ma wspanialszej rzeczy.
    Wprawdzie tenże człowiek będzie przekonany, że oglądany fragment jest czymś najcenniejszym i najpiękniejszym - ale my wiemy, że tylko dlatego, iż nie oglądał jeszcze całości dzieła i patrzy na nie z bardzo wąskiej perspektywy.
    Gdy wreszcie je dostrzeże (a to m.in. zadanie dla "marginalnych grup") nie uwierzy już w zapewniania politycznych hochsztaplerów, ale zapragnie posiąść prawdziwy skarb.

    Dziękuję Panu i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  70. Dla mnie, osoby bezwyznaniowej, sprawa jest prosta: kto nie chce odkrycia prawdziwych okoliczności zbrodni na Popiełuszce stoi tam, gdzie stało ZOMO.

    Jestem wściekły na obecny rząd. Tak wściekły, że chętnie obaliłbym go, gdybym miał narzędzia. To jest zupełne nieudacznoctwo, krótkowzroczność i prywata. Radek Sikorski, ograniczony wylizywacz europejskiej zupy, słusznie drwi na twitterze z PiS: "gdzie jest wrak?", pyta. No gdzie jest?

    Gdzie jest aneks do raportu WSI? Gdzie jest reduksja wydatków? Widzieliście mapawydatkow.pl? Zerknijcie.

    Np. tu: http://www.mapawydatkow.pl/mapa-zatrudnienia-w-sektorze-publicznym-2013/

    Trzy lata temu w sektorze publicznym zatrudnionych było nieomal 2 mln ludzi. 3 mln wyjechało z kraju. Obywatelstwo polskie ma 17 mln osób zawodowo czynnych. Oficjalne bezrobocie w Polsce wynosi 10%, czyli 1,7 mln. Jeśli do tego dodamy 3 mln, które wyjechały i uznamy (litościwie), że 1 milion rodaków sensownie znajduje zatrudnienie w sektorze publicznym okaże się, że w Polsce nie ma pracy dla 5,7 mln osób. To 33% ludzi zawodowo aktywnych. I to jest prawdziwa skala bezrobocia.

    Dlaczego tak się dzieje? Pewne pojęcie daje mapawydatków, z której wynika, iż na szybko sumując wydajemy około 150 mld złotych na osoby zatrudnione w administracji i służbach publicznych. Z podatku VAY wpływa 116 miliardów. A przecież jest to podatek z gruntu podatków "kup pan cegłę, bo mam w ręku pałę i nie zwaham się jej użyć!". Czy w swoim zawodzie doświadczyliście kiedykolwiek, aby Państwo dodawało do Waszej usługi wartość dodaną? Taką, która upoważnia do pobrania 23& z tytułu jej wykonania? Kto tu jest złodziejem?

    Ale nie dość, że złodziejem, to złodziejem rozrzutnym. Wydajemy na pracowników administracji i przeróżne kretyńskie służby 6 razy więcej niż na armię! Jakie państwo wytrzyma tak haniebną strukturę wydatków?

    Wiele z tych pieniędzy można przytulić, będąc we właściwym miejscu. W tym, w którym stało ZOMO.

    OdpowiedzUsuń
  71. Cytat z 30.06.2016 "Przywołał też sytuację,Rzeczpospolitej z końca XVIII wieku,gdy wielu możnych chodziło na rosyjskim i pruskim pasku"(sic!).Pytanie: a na jakich paskach chodzą obecnie,wziąwszy pod uwagę wdrażanie mieszanki koncepcji hanzeatyckiej i koncepcji chińskiej "nowego" jedwabnego szlaku?Próba wywołania przedszczytowego efektu z rezultatem arytmetycznym łatwym do przewidzenia [http://www.sejm.gov.pl/Sejm8nsf/agent.xsp?symbol=glosowania&NrKadencji=8&NrPosiedzenia=22&NrGlosowania=4]. Przykład całkowitego niezrozumienia treści artykułu pana A.Ściosa 'Brexit a sprawa polska' [http://www.youtube.com/watch?v=ErotP8kvP-g].Uważam,że rządzący rozgrywają prawdę dotyczącą wszystkich priorytetów używając przy tym brudnych metod komuny.Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  72. @wsojtek
    Link sejmowy jest wadliwy,a film na YT jest już niedostępny - wyparował.
    Pozdrawiam Pana, Gospodarza i Jego Gości.

    OdpowiedzUsuń
  73. Panie Aleksandrze.
    Muszę przyznać, że aby patrzeć na świat trzeźwo przez Pańskie okulary potrzebuje wykonywać ciągłą, myślną pracę. Pracę polegającą na ciągłym wyrywaniu się z sennego letargu, w którym niczym nie uzasadniony optymizm konkuruje z chęcią posiadania świętego spokoju.
    Historia kołem się toczy. Po II WŚ wielu zwykłych ludzi również zanurzyło się i utonęło w RRL-u właśnie dla świętego spokoju. I tu właśnie największa rola Pańskiego bloga. Pisałem wielokrotnie: Zrywać kołdrę, nie dać zasnąć!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  74. Panie Aleksandrze,

    Przeczytałam Pańską odpowiedź z 5 lipca 2016 18:05, która jest w moim odczuciu analizą naukową na najwyższym, światowym poziomie. Bardzo za nią dziękuję. Wszystkie puzzle poukładały się w obrazek. Niestety nie jest to kolorowy, sympatyczny widoczek, ani nawet banalne chmurki nad jeziorem (banalne, ale trudne do ułożenia.)

    To, co mi się ułożyło, postaram się krótko streścić,
    a Pana bardzo proszę o ocenę i korektę.

    SYSTEM => samonapędzający i samoodtwarzający się, ZAMKNIĘTY UKŁAD WŁADZY W III RP nadzorowany przez GRUPĘ TRZYMAJĄCĄ WŁADZĘ [GTW] => synonimy: [WSI, Sołdatokraci, Wojskówka, Panowie w Brązowych Butach, Długie Ramię Moskwy] ustanowiony przy Okrągłym Stole w 1989 r., sprawujący absolutną (totalną) kontrolę nad polskim społeczeństwem - i uniemożliwiający powstanie niezależnego ruchu politycznego dążącego do rzeczywistej suwerenności i niepodległości Polski.

    Dziękuję raz jeszcze i serdecznie Pana pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  75. AŚ w odpowiedzi p. Jeremiaszowi Późnemu, 5 lipca 2016 18:54

    To rzeczywiście bardzo smutne: "dobra zmiana" wykluczająca z publicznej debaty ludzi wolnych, niezależnych od oficjalnego politpropu. Promująca lizusów i pochlebców. Nic lepiej nie świadczy o "klasie" tej zmiany.

    Martwi mnie jeszcze to, że od dłuższego czasu pod pomarańczowym przyciskiem PRZEKAŻ DAROWIZNĘ (u góry, z prawej strony bloga) widnieje takie "sprawozdanie":

    Wpłaty: od - do

    - brak


    GORĄCO WSZYSTKICH ZACHĘCAM DO WSPIERANIA TEGO BLOGA!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń